Gadżetów i ciuchów upamiętniających, a raczej monetyzujących tragedie narodowe na rynku jest bez liku, ale tego jeszcze nie było. Fundacja Wołyń Pamiętamy dorzuciła do oferty swojego sklepu... świeczkę, której zapach ma symbolizować rzeź wołyńską. Internauci pytają wprost: "po ch*j?".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Świeczka o zapachu kwiatów lnu, symbolizujących ukraińskie ludobójstwo na polskim narodzie" – pochwaliła się na X Katarzyna Sokołowska prowadząca Fundację Wołyń Pamiętamy i zachęciła do kupna osobliwego gadżetu. Koszt? 30 zł.
Można się było spodziewać, że w komentarzach zobaczymy internautów przyklaskujących idei... ale nie tym razem. "Czy ty aby normalna jesteś?", "Jakiś zapach mordujących żołnierzy wyklętych też pojawi się w sprzedaży?", "Żenujące w ch*j", "Wołyń Monetyzujemy" – czytamy pod postem.
Ogólnie nomen omen ze świecą szukać osoby, która pochwaliła ten pomysł. "To chyba świeczka po to, by sobie po prostu powąchać ukraińskie ludobójstwo. W sam raz na prawicową randkę: świeczka pachnąca Wołyniem, Romper strong 9% i jakaś kiełba ukradziona z zakładowej kuchni" – pisze jeden z internautów.
Sklep powstał w 2022 roku - 4 lata po założeniu Fundacji Wołyń Pamiętamy. Na stronie dowiemy się, co jest jej celem.
"Edukować i uświadamiać Polaków o ukraińskim ludobójstwie dokonanym na kresach wschodnich II RP w latach 1939 – 1948, przez tzw. Ukraińską Powstańczą Armię, SS Galizien, ukraińskich sąsiadów Polaków (tzw. czerń) oraz duchownych grekokatolickich biorących udział w ludobójstwie poprzez podżeganie i sianie nienawiści do Polaków (święcenie narzędzi służących do mordowania)".
Fundacja edukuje (i zarabiają na siebie) m.in. poprzez sprzedaż gadżetów. W sklepie znajdziemy koszulki, czapki, smyczki, kubki czy ołówki z logiem. Oprócz wspomnianej nowości jest też... zestaw upominkowy z kominkiem, świeczkami "podgrzewaczami" oraz olejkiem i kwiatem lnu. Kosztuje to 40 zł, choć jest warte z cztery razy mniej, ale pewnie dostarcza bezcennych doznań duchowych.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.