Prawdziwy "cichy zabójca" jest w większości domów. Nawet w wypadkach na drogach ginie mniej ludzi
Nie chodzi tutaj o eksplozje butli z gazem czy zatrucia niesławnym czadem (wzór chemiczny to CO, czyli tlenek węgla), który też jest nazywany "cichym zabójcą". Okazuje się, że bardziej niebezpieczny jest dwutlenek azotu (NO2) wytwarzany w czasie gotowania na kuchenkach gazowych.
Z najnowszych badań opublikowanych przez hiszpańskich naukowców z Uniwersytetu Jaume I to on odpowiada za śmierć większości ofiar zatruć gazem z kuchenek. Nie dzieje się to z dnia na dzień, ale w wyniku regularnego wdychania go w zamkniętych pomieszczeniach, takich właśnie jak kuchnie.
Co roku gaz z kuchenek zabija 40 tysięcy Europejczyków. Polska jest na drugim miejscu
– Skala problemu jest o wiele poważniejsza, niż przypuszczaliśmy – powiedziała Juana María Delgado-Saborit stojąca na czele badań. Razem z zespołem wykazała, że kuchenki gazowe odpowiadają rocznie za śmierć średnio 36031 osób w krajach Unii i 3928 w Wielkiej Brytanii, co daje nam ok. 40 tys. zgonów.
Liderem tych przygnębiających statystyk są Włochy, gdzie co roku z powodu zatruć dwutlenkiem azotu przedwcześnie umiera aż 12 tysięcy osób. Na drugim miejscu jest Polska z niespełna 6,4 tys. przypadków śmiertelnych (dla porównania w 2023 roku na drogach zginęło niecałe 1,9 tys. osób), a zaraz za nią jest Rumunia.
Polska jest tak wysoko, ponieważ większość z nas ma kuchenki gazowe w domach. Z raportu GUS z 2018 roku wynika, że gotuje w ten sposób ponad 86 proc. Polaków. I to pomimo tego, że już od końca lat 70. XX wieku wiadomo, że kuchenki gazowe są bardziej szkodliwe niż elektryczne.
– Przez długi czas łatwo było lekceważyć niebezpieczeństwa związane z kuchenkami gazowymi. Podobnie jak w przypadku papierosów, ludzie nie zwracali uwagi na ich wpływ na zdrowie, a kuchenki gazowe, tak jak papierosy, są jak mały ogień, który wypełnia nasze domy zanieczyszczeniami – powiedziała "Guardianowi" Sara Bertucci z Europejskiego Sojuszu na rzecz Zdrowia Publicznego (EPHA).
Trzeba zainwestować w kuchenkę indukcyjną. Może i jest droższa, ale życie jest bezcenne
Powód tego stanu rzeczy, przynajmniej w Polsce, jest prosty: gaz jest wciąż o wiele tańszy niż prąd. Tymczasowe rozwiązanie też jest proste: należy usprawnić wentylację i porządnie wietrzyć kuchnię, by zmniejszyć koncentrację dwutlenku azotu w czasie gotowania (stwierdzają to też autorzy raportu).
Na dłuższą metę jednak lepsza (i zdrowsza) będzie przesiadka na kuchenki elektryczne, indukcyjne lub ceramiczne. Kraje, w których są zdecydowanie popularniejsze np. Szwecja, Dania i Finlandia, z powodu gotowania na gazie umiera dosłownie kilka osób rocznie.
Nie można pominąć faktu, że w spalinach samochodowych też jest NO2. Steffen Loft, jeden z ekspertów, który nie brał udziału w badaniu, powiedział w "Guardianie", że nie jest do końca pewne, czy powyższe wskaźniki zgonów dotyczą tylko wdychania trującego gazu w kuchni, czy również tego pochodzącego z ruchu ulicznego. Jednak to nie pierwsze takie badanie wykazujące szkodliwość gazu z kuchenek.
Kuchenki gazowe mogą wydawać się tańsze, ale późniejsze leczenie długotrwałego narażania się na dwutlenek azotu może być o wiele droższe. Nie tylko skraca życie, ale powoduje też choroby układu oddechowego np. astmę. Naukowcy wyliczyli, że dla Polski roczne koszty zdrowotne i społeczne z tym związane wynoszą aż 24 miliardy euro. Wnioski można wyciągnąć samemu.