Dziewczyna Łukasza Ż. i jej matka były w szwedzkim więzieniu. Pracowały dla innego mężczyzny

Agnieszka Miastowska
26 września 2024, 16:59 • 1 minuta czytania
Łukasz Ż. to mężczyzna, który spowodował we wrześniu 2024 r. śmiertelny wypadek na Trasie Łazienkowskiej. Zginął w nim ojciec rodziny, która podróżowała drugim autem. Poza tym Łukasz Ż. na pewną śmierć zostawił na ulicy swoją poszkodowaną dziewczynę Paulinę. Teraz na jaw wychodzą fakty na temat kobiety i jej matki. Okazuje się, że przebywały w szwedzkim więzieniu za przemyt narkotyków. Pracowały dla Łukasza K.
Dziewczyna Łukasza Ż. i jej matka były w więzieniu. Pracowały dla mężczyzny Fot. 123rf/zdjęcie seryjne/Facebook Paulina.K
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Dziewczyna Łukasza Ż. i jej matka były w więzieniu

O sprawie Łukasza Ż. pisaliśmy już w TopNewsach niejednokrotnie. Mężczyzna został już złapany w Niemczech i stanie przed Sądem. Przez jego szybką jazdę życie straciła jedna osoba, pan Rafał.


Poza tym jego dziewczyna w ciężkim stanie trafiła do szpitala i nadal policja nie może jej przesłuchać. Przypomnijmy, że planem Łukasza oraz jego kolegów było oskarżenie o prowadzenie auta Pauliny. Mężczyźni pilnowali, by nikt nie udzielał jej pomocy, sądzili, że kobieta umrze, a oni pozostaną bezkarni.

Po wypadku "Fakt" ujawnił, że nie tylko Łukasz Ż. miał kryminalną przeszłość. Okazało się, że 20-latka wraz ze swoją matką w styczniu 2022 roku przemycały narkotyki z portu w Świnoujściu do Ystad w Szwecji, gdzie na co dzień mieszkały. W walizkach miały 48370 tabletek Tramadolu oraz 3480 tabletek zawierających Oksykodon. Teraz portal O2.pl dotarł do nowych informacji na temat działalności Pauliny oraz jej matki. Okazało się, że kobiety działały na polecenie Łukasza K. Miały zajmować się nielegalnym procederem, ponieważ obawiały się, że stracą dach na głową, jeśli nie zrobią tego, co im każe.

Medium podało bowiem, że Łukasz K. wynajmował im mieszkanie.

Kobiety skazane na 3,5 i 4 lata więzienia

"Mężczyzna dał Paulinie pieniądze. Gdy była w Polsce, polecił jej przekazać środki dilerowi, od którego odebrała dwa kartony tabletek. Następnie schowała substancje opoidowe do walizek. Paulina K. razem z matką wypłynęły z portu w Świnoujściu 12 stycznia 2022 roku. Miały się spotkać w porcie w Ystad z Łukaszem K., który przypłynął z Polski kilka godzin wcześniej. Zostały jednak zatrzymane przez funkcjonariuszy szwedzkiego urzędu celnego" – czytamy.

Paulina K. została skazana za przemyt narkotyków na 3,5 lata więzienia a jej matka Karolina K. na 4 lata więzienia. Dlaczego więc Paulina K. nie była w więzieniu, gdy doszło do wypadku na Trasie Łazienkowskiej? Tego również dowiedzieli się dziennikarze, którzy porozmawiali z Mathiasem Larssonem, starszym prokuratorem w Izbie Prokuratora w Południowej Skanii.

"Mogę potwierdzić, że kobiety zostały skazane za przemyt substancji opioidowych w 2022 roku. Po 2/3 czasu od zatrzymania zostały zwolnione z kary zgodnie ze szwedzkim prawem. Po zwolnieniu powinny mieć możliwość opuszczenia kraju" – przekazał Mathias Larsson portalowi o2.pl.

Jest to zgodne ze szwedzkim prawem. Skazany może zostać warunkowo zwolniony po spędzeniu 2/3 orzeczonej kary za kratkami. By tak się stało, osadzony musi złożyć wniosek. Zanim opuści zakład karny, personel ocenia, czy dana osoba może się kwalifikować do zwolnienia. Przy podejmowaniu decyzji bierze się pod uwagę zachowanie skazanego i obserwacje pracowników.

Służba Więzienna (Kriminalvarden) w swoim informatorze dla osadzonych w szwedzkich zakładach karnych informuje, że zwolnienie następuje zazwyczaj rano. Co więcej, osoba osadzona może otrzymać wsparcie instytucjonalne, jeżeli nie ma na przykład ubrań. Dostaje także środki na powrót do domu i kieszonkowe, jeśli nie otrzymał środków od opieki społecznej.