O tym chłopcu mówi się, że "urodził się dwa razy". To uratowało mu życie

Agnieszka Miastowska
20 września 2024, 09:46 • 1 minuta czytania
Chociaż ta historia brzmi jak cud, to jest to raczej cud medycyny. Syn 23-letniej Lisy Coffee "urodził się" dwa razy. Pierwszy podczas rzadkiej operacji ratującej życie, a po raz drugi, gdy przyszedł na świat we właściwym terminie. Wszyscy zadają sobie pytanie, jak to możliwe? Historia wydarzyła się na Wyspach.
Chłopiec urodził się dwa razy. To uratowało mu życie Fot. 123rf/zdjęcie seryjne
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Chłopiec urodził się dwa razy – jak to możliwe?

Gdy Lisa dowiedziała się, że jej nienarodzony syn cierpi na rozszczep kręgosłupa (spina bifida) – wadę wrodzoną, która sprawia, że rdzeń kręgowy i kręgosłup nie rozwijają się prawidłowo w trakcie ciąży, była przerażona.


Ten rodzaj wady może prowadzić do poważnych problemów zdrowotnych, m.in. do trudności z poruszaniem się, a także powodować gromadzenie się płynów w mózgu – co z kolei może prowadzić do trwałych uszkodzeń neurologicznych. Początkowo diagnoza dziecka brzmiała jak wyrok, ale wtedy lekarze zaproponowali Lisie pewne rozwiązanie. Przedstawili jej nadzieję w postaci niezwykle skomplikowanej operacji płodu.

Mowa o operacji wewnątrzmacicznej. Ale skąd słowa o powtórnym urodzeniu? Chodzi o to, że podczas niej dziecko jest tymczasowo wyjmowane z macicy, aby można było przeprowadzić operację naprawczą, a następnie umieszczane z powrotem w łonie matki, gdzie ciąża jest kontynuowana. Trzeba więc przyznać, że to sytuacja naprawdę niezwykła. Noworodek znalazł się poza ciałem matki, więc przyszedł na świat, ale potem wrócił do macicy i urodził się już w sposób naturalny w 38 tygodniu ciąży.

Zarówno matka jak i lekarze odetchnęli z ulgą, gdy Luca urodził się jako zdrowe dziecko, choć nadal boryka się z pewnymi problemami, te jednak nie zakłócą jego życia w wyraźny sposób.

Po urodzeniu musiał spędzić osiem dni w oddziale intensywnej terapii noworodków, gdzie lekarze monitorowali jego stan. Wiele osób nigdy nie słyszało o operacji, w której konieczne jest wyjęcie dziecka z macicy i nic dziwnego.

Jak wyjaśnia w rozmowie z "The Sun" dr Hana Patel, lekarz NHS, tego typu operacje są nadal rzadkością, a tylko 1 na 1000 ciąż wymaga takiej interwencji. Ale możliwa jest ona i tak w przypadku jak najszybszej diagnozy i tak właśnie stało się w przypadku syna Lisy.