Ksiądz zażądał pieniędzy za świadectwo chrztu. Parafianka poprosiła o paragon i się zacżęło
Jedna z użytkowniczek platformy X (dawny Twitter) opisała problemy z uzyskaniem świadectwa chrztu. Gdy skontaktowała się w tej sprawie z księdzem, ten zażądał od niej pieniędzy. To nie spodobało się parafiance, która poprosiła o paragon.
Ksiądz nie chciał wystawić paragonu po tym, jak domagał się opłaty za świadectwo chrztu
Nieprzyjemna rozmowa z duchownym miała miejsce przy okazji jej prośby o świadectwo chrztu. Duchowny poinformował wówczas kobietę, że za wydanie dokumentu będzie musiała zapłacić. Wydawała się ona zaskoczona takim obrotem sprawy.
Jej oburzenie jeszcze wzrosło, gdy poprosiła o paragon. Duchowny odpowiedział, że nie wystawi żadnego potwierdzenia zapłaty kwoty za wydanie świadectwa. Jak opisała kobieta na X, ksiądz nazwał jej prośbę skandaliczną. Podsumowała to krótko: "w Boga wierzę, ale nie w księży". Jak podaje serwis o2, takie sytuacje w Polsce są niestety coraz częstsze.
W sieci zaczął kwitnąć handel zaświadczeniami. Na jednej z katolickich grup w mediach społecznościowych pojawiło się ogłoszenie dotyczące sprzedaży świadectwa chrztu za 100 złotych. Umożliwia to uzyskanie dokumentu bez zbędnych formalności, a więc między innymi nieprzyjemnych rozmów z księżmi.
Poza tym za 50 złotych można uzyskać zaświadczenie o odbyciu spowiedzi. A to także dokument, który jest wymagany przy wielu sakramentach. Warto dodać, że osoba, która takie ogłoszenie zamieszcza, zapewnia o autentyczności dokumentu. Podpis i pieczątka mają pochodzić z konkretnej parafii. Wystarczy tylko przesłać swoje dane, a odpowiednie papiery zostaną wysłane. Podobnie, jak podaje o2, ma miejsce w przypadku nauk przedmałżeńskich. Zaświadczenie o tym także można kupić w sieci.
Powódź 2024. Franciszkanie z Kłodzka zaapelowali o wsparcie
Opisywaliśmy też w Top Newsach bulwersującą internautów sytuację z ostatnich dni związaną z powodzią. W Kłodzku wiele osób straciło cały dobytek życia, niektórzy nawet po raz drugi, gdyż poprzednia niszczycielska powódź miała miejsce w 1997 roku. Tymczasem miejscowi franciszkanie, których klasztor uległ poważnym zniszczeniom, zwrócili się do miejscowych parafian z prośbą o wsparcie. To spotkało się z powszechną krytyką, choć byli i tacy, którzy bronili ludzi Kościoła z powodu znaczenia zniszczonych budowli dla historycznego dziedzictwa Polski.