Urodziła synka dwa dni po śmierci partnera. Dziecko ma autyzm i porażenie mózgowe

redakcja Topnewsy
18 września 2024, 16:57 • 1 minuta czytania
Jacek Kramek był znanym trenerem gwiazd, jednak jak przyznała jego partnerka, sam zaniedbywał kwestie swojego zdrowia. Zmarł w lipcu 2021 roku, zostawiając ukochaną w 7. miesiącu ciąży. Monika Synytycz urodziła syna dwa dni po śmierci Jacka. I tak rozpoczął się kolejny dramat w życiu kobiety – okazało się, że jej dziecko cierpi na autyzm i porażenie mózgowe, musiała również wykonać badania na ojcostwo.
Partnerka Jacka Kramka urodziła dwa dni po jego śmierci. Ma autyzm Fot. YouTube @TTV/Instagram@jacodepol
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Partnerka Jacka Kramka urodziła dziecko dwa dni po jego śmierci

Gdy Jacek Kramek zmarł był żegnany przez celebrytów i gwiazdy fitnessu. Rodzina zmarłego, w głębokiej rozpaczy, podzieliła się z opinią publiczną przyczyną jego przedwczesnej śmierci.


Poza tą tragedią rozgrywał się jednak dramat jego partnerki Moniki Synytycz. Kobieta dowiedziała się o śmierci ukochanego, gdy była w 7 miesiącu ciąży. Ich synek urodził się dwa dni po śmierci ojca. Kobieta nie mogła liczyć na wsparcie ze strony rodziny męża.

Ja z rodziną Jacka nie byłam związana. Ze względu na to, że on też się odsunął. Jego mama chciała też wszystko kontrolować. Narzucała swoje warunki i chciała, żebym z nią zamieszkała. Ja chciałam być samodzielna i niezależna, i trochę się zbuntowałam. Chciałam mieszkać sama w Warszawie. Wydaje mi się, że trochę po złości zrobiła mi później w kwestii uznania ojcostwa i podczas sprawy spadkowej. Ona chciała, żeby wszystko było tak, jak ona chce. Narzuciła mi takie warunki, że najpierw załatwi kwestię spadku, a potem zajmiemy się ojcostwem – mówiła.

Sprawa o ustalenie ojcostwa Arona nie była prosta ze względu na to, że para nie była małżeństwem, a mężczyzna zmarł przed urodzinami dziecka i został skremowany. Udało mi się wszystko załatwić bez pomocy matki Jacka. Chodziłam dwa lata po sądach. W ogóle nikogo nie obchodziło, że mnie coś takiego spotkało. Sąd też nie miał litości. Nie było to proste, ale ostatecznie się udało. Mam potwierdzone, że Jacek jest ojcem Arona – wyznała mama Arona w rozmowie z Faktem.

Kobieta wskazała też, że od początku czuła, że jej synek może mieć problemy zdrowotne, ale wszyscy ignorowali jej słowa. Wreszcie sama udała się z nim do specjalistów.

Podejrzewałam, że może mieć autyzm. Praktycznie sama go zdiagnozowałam. Ale potem poszłam do wszystkich specjalistów. Poszłam do psychiatry, do psychologów i wszyscy to potwierdzili. A potem się okazało jeszcze, że Aron ma niedowład nogi, dlatego długo nie chodził. Teraz chodzi, ale krzywo. Ciągnie tę nóżkę za sobą, bo ma porażenie mózgowe – tłumaczyła.

Specjaliści potwierdzili, że syn Moniki Synytycz ma autyzm i porażenie mózgowe. On się nie komunikuje, nosi pampersy. Żyje w takim trochę zamkniętym świecie – mówiła matka Arona.  Kobieta twierdzi, że znikąd nie miała pomocy, jeśli chodzi o opiekę nad dzieckiem. Od jego narodzin opłaca rehabilitację i zajęcia terapeutyczne synka. Za namową brata modelka zdecydowała się zwrócić do internautów z prośbą o pomoc finansową, zakładając zbiórkę pieniędzy.

Do tej pory nikt mi nie pomógł przez te trzy lata. [...] Siedziałam sama i płakałam z małym dzieckiem niepełnosprawnym. Miałam nerwicę, lęki, ataki paniki. Nikt nie widział, przez co przechodziłam. Wychodziłam z domu z uśmiechem na twarzy i szłam z dzieckiem do szpitala. Ale w samotności cierpiałam bardzo – wyznała. 36-latka przekonuje, że nie ma żadnych oczekiwań wobec rodziny Jacka i nie chce pomocy z ich strony.