Jej chłopak bierze prysznic 12 razy dziennie, bo "lubi to uczucie". "Rachunki za wodę są ogromne"
Stary stereotyp mówi o tym, że mężczyźni przywiązują mniejszą wagę do higieny i wyglądu (choć niektóre jego przejawy wciąż są obecne, np. noszenie dziurawych bokserek).
W ostatnich latach to się radykalnie zmieniło i wielu panów potrafi spędzić naprawdę sporo czasu na upiększaniu się, a ich kolekcja kosmetyków (np. do brody) może nawet przewyższać tę należącą do ich partnerek.
Chłopak tej dziewczyny kąpie się 12 razy dziennie. "Przeszkadza mi to, gdyż dużo czasu mu to schodzi, rachunki są wysokie"
Zawsze jednak znajdą się skrajności. To, że niektórzy myją się raz na kilka dni, jest dość oczywiste, by nie napisać powszechne (i czuć to np. w komunikacji miejskiej). Jednak to, że ktoś pół dnia (w zasadzie średnio wchodzi pod prysznic raz na godzinę) spędzi na myciu się?
To zupełna nowość, która przerosła jedną z użytkowniczek facebookowej grupy "Baby bez tabu". Napisała anonimowo tam post z prośbą o poradę, bo nie wie już, co robić.
Od jakiegoś czasu mieszkam z chłopakiem, ma on pewien problem... Mianowicie on potrafi brać prysznic 6-12 razy w ciągu dnia. Nie ma problemów z potem, on po prostu lubi się kąpać. Jak to mówi "lubi uczucie tuż po wykąpaniu się". Myślałam, że on bierze szybki prysznic czy coś, a on robi wręcz mycie całego ciała, myje włosy i nakłada dużo perfum.
Dodała, że "rachunki za wodę są ogromne:. "Muszę ciężko pracować z chłopakiem, żeby opłacić jego kąpanie się. W życiu nie spotkałam kogoś, kto tak często się myje. Przeszkadza mi to, gdyż dużo czasu mu to schodzi, rachunki są wysokie. Mówi, że on zarabia na tę wodę, ale no ile można się kąpać, ja rozumiem 3 razy, ale nie 12 razy kąpać się, będąc na wolnym" – napisała na koniec.
"Może u chłopów to tak działa, że na 10 niemyjących d*py przypada taki gagatek, co nadrabia za wszystkich", "Znaleźliśmy jedynego chłopa w tym kraju, który powinien przestać myć d*pę", "Częste mycie skraca życie. Niech mu to ktoś powie, gościa nie ma do końca roku", "Niektórzy faceci z tej grupy nie potrafią umyć się raz w tygodniu a on myje się 12 razy dziennie" – ironizują internauci. Inni z kolei piszą, co zrobiliby, na jej miejscu. "Powiedziałabym, że rachunek za wodę on bierze na siebie", "Przepisałabym rachunki na jego imię. Ale skoro i talk spędza cały czas w łazience, i tak nie ma czasu razem, to bym się pożegnała. Po co mi atrapa, która kosztuje?", "Pogadałabym z nim, że to nie jest dobre dla skóry i przede wszystkim, że czas zacząć oszczędzać" – czytamy pod postem na X Inni zauważają, że nie ma z czego się śmiać. ""Chyba zaproponowałabym psychologa, bo to nie jest normalne", "Terapia będzie tańsza niż rachunki za wodę", "Musi ładnie pachnieć w mieszkaniu. A tak na serio - brzmi jak jakaś nerwica natręctw, generalnie brzmi jak problem, z którym trzeba pójść do psychologa" – piszą.
Cóż, w powiedzeniu "częste mycie, skraca życie" jest sporo prawdy, bo jeśli przesadzamy z mydłem, to możemy niszczyć naszą naturalną barierę - florę bakteryjną na powierzchni skóry, która pobudza układ odpornościowy.
Inna sprawa w tym przypadku to potencjalne OCD (zaburzenia obsesyjno-kompulsywne), czyli nerwica natręctw, która często objawia się właśnie ciągłą potrzebą mycia się. Taką diagnozę jednak już powinien wydać specjalista, bo może chodzić o coś jeszcze innego.