Kolejna życiowa zmiana w rodzinie pięcioraczków. "Mąż bardzo się stresuje"

Agnieszka Miastowska
05 sierpnia 2024, 13:46 • 1 minuta czytania
Rodzina pięcioraczków z Horyńca jest naprawdę wyjątkowa. Pani Dominika Clarke wraz z mężem Vincentem wychowuje 11 pociech, z którymi z Polski przeprowadzili się do Tajlandii. To nie koniec zmian – w rodzinie szykuje się kolejna rewolucja. Internauci żartują, że teraz to już żadna różnica.
Pięcioraczki z Horyńca. Nowa życiowa zmiana – "mąż się stresuje" Fot. Instagram @rodzinaclarke
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Rodzina pięcioraczków z Horyńca – kolejna przeprowadzka

„Przeprowadzamy się! Inny dom na tym samym osiedlu w Tajlandii. Było dużo trudniej niż z Polski do Tajlandii, troszkę się spociliśmy, troszkę pośmialiśmy i się udało” – napisała w mediach społecznościowych Dominika Clarke. Aż trudno uwierzyć w to, że dla rodziny ostatnia przeprowadzka okazała się trudniejsza niż ta z Europy do Azji. Przypomnijmy bowiem, że trzynastoosobowa rodzina do Tajlandii leciała dwa dni z 10 bagażami ważącymi po 20 kg.


By przedostać się z Horyńca do Warszawy, należało najpierw wypożyczyć autokar. Sam przejazd z rodzinnej miejscowości do stolicy trwał 5 godzin. Po kilkugodzinnej przerwie, ok. 21:00 rodzina wsiadła do pierwszego samolotu lecącego do Dubaju, gdzie dotarli około 5:00 rano.

https://www.instagram.com/reel/C-SEz2Jvnxp/

Następnie znowu 5 godzin oczekiwania na kolejny lot. Kolejnym punktem podróży był lot do Krabi w południowej części Tajlandii, gdzie rodzina wylądowała ok. godz. 19:00. Na lotnisku czekały na nich trzy taksówki, które zabrały ich na przystań. Stamtąd nocnym transportem łodzią popłynęli na wyspę, na której osiedlili się na stałe.

Teraz postanowili przeprowadzić się do innego domu w tym samym sąsiedztwie, a jak przyznała pani Dominika, jej mąż był niezwykle zestresowany przeprowadzką.

– Nastał ten dzień, godzina zero, wszystko do ogarnięcia, musimy się przeprowadzić na 30 dni. Mąż się cały stresuje, bo już nie wie, od czego zacząć – zaczęła matka pięcioraczków z Horyńca w nagraniu.

– Ja mówię: słuchaj, uspokój się, przecież przeprowadziliśmy się z Polski do Tajlandii, przeprowadzimy się na drugą, inną ulicę, która jest dosłownie 300 metrów od nas, damy radę – dodała Dominika Clarke. – Wszystko jest dobrze – powiedział jej mąż Vincent. Na nagraniu matka pięcioraczków z Horyńca „wyraziła nadzieję, że nie będzie padać i pogoda będzie im sprzyjać w organizacji wszystkiego”.

Właściwie rodzina Clarke nie podjęła decyzji o przeprowadzce, a została do niej niejako zmuszona, nad czym ubolewają, ponieważ przyzwyczaili się do swojego domu, który bardzo im odpowiadał.

Jednak pani Clarke początkowo zarezerwowała go tylko na kilka miesięcy, a gdy chciała to zrobić na dłużej, okazało się, że się spóźniła – zarezerwowała go dla siebie inna rodzina.

– Powiem szczerze, że dla mnie to jest bardzo duży problem i bardzo przeżywam to wszystko. Musiałam kilka tygodni temu przyzwyczaić się do tej myśli, choć cały czas myślałam, że może te osoby, które chcą tutaj przyjechać, że odwołają, że nie przyjadą, że zostaniemy w tym domu, no niestety tak się nie stało i trzeba będzie się wyprowadzić – relacjonowała Dominika Clarka. Dom, do którego wprowadza się rodzina, na szczęście jest po drugiej stronie ulicy. Uważają jednak, że potrzebują chwili na aklimatyzację i pożegnanie się ze swoim pierwszym domem.