Kaźmierskiej wcale nie wymazano z telewizji. Pochwaliła się, jaki kanał nadal ją puszcza
Dagmarę Kaźmierską puszcza tylko jeden kanał
Dagmara Kaźmierska nie przyznaje się do czynów, o których możemy przeczytać w mediach, szczególnie na portalu Goniec.pl, który postanowił dokładnie przyjrzeć się przestępczej przeszłości gwiazdy.
Została jednak skazana m.in. za "działanie w zorganizowanej grupie przestępczej, stręczycielstwo, sutenerstwo i zmuszanie młodych kobiet do prostytucji" i z tym faktem dyskutować nie może. Mimo tego nie zgadza się ze zdaniem ofiar, które twierdzą, że były seksualnie wykorzystywane na zlecenie Dagmary.
– Nie jestem ani nigdy nie byłam zwyrodnialcem, tak jak to teraz gdzieś tam wszystko jest przedstawione. Ja miałam działalność, ostatni raz wam mówię tu na TikToku, zarabiałam, nie gnębiłam – podkreślała Dagmara Kaźmierska w swoim oświadczeniu.
Przypomnijmy, że Kaźmierska swoją medialna karierę rozpoczęła w programie "Królowe życia" w stacji TTV należącej do TVN Warner Bros. Potem Polsat emitował program, w którym Dagmara była już główną uczestniczką, czyli "Dagmara szuka męża".
Wzięła także udział w "Tańcu z gwiazdami", ale z tego programu zrezygnowała w teorii sama, tłumacząc decyzję wzglądami zdrowotnymi. Potem pojawiły się głosy, że z powodu ujawnianych przez Goniec.pl informacji gwiazda została z programu usunięta – nie zostało to jednak przez stację potwierdzone.
Okazuje się jednak, że nie cała telewizja odżegnała się od Kaźmierskiej. Kanał TV Puls nadal puszcza serial "Lombard. Życie pod zastaw", w którego odcinkach pojawia się kobieta.
"Jedyni, którzy mnie nie wymazali" – napisała Kaźmierska w swojej relacji na Instagramie, dodając kadry z serialu. Jak pisaliśmy w TopNewsach, zarzuty wobec Kaźmierskiej są naprawdę mocne, a zeznania ofiar czytać mogą tylko osoby o mocnych nerwach.
Maria. A opowiedziała, jak na zlecenie Kaźmierskiej została zgwałcona przez jednego z jej "żołnierzy", co było karą za nieposłuszeństwo.
– Położył mnie na łóżku. Ręce kazał mi podnieść do góry i włożyć pomiędzy szczebelki łóżka. Nie potrafię powiedzieć, jak długo to trwało. W którymś momencie poddałam się i już się nie broniłam, nie krzyczałam. Byłam zrezygnowana. Potem on po prostu wstał i wyszedł – opowiadała.
– Maria A. próbowała uciec, ale wtedy Kaźmierska użyła przemocy wobec niej. Krzyczała, szarpała za włosy, biła z otwartej ręki, po brzuchu, ale tak, by nie zostawić śladów na twarzy. Jak skończyła, to syknęła, że jak odejdę, to i tak mnie znajdzie i wtedy pokaże mi, że nie jest tak słodziutka i milutka, na jaką wygląda – opowiadała Maria A.