Słowacy ostrzegają nas przed "inwazją". "Na polskich ulicach pojawiają się tysiące papug"
"Polska prawdopodobnie stanie w obliczu bezprecedensowej inwazji. W kraju latają tysiące papug" – to tytuł artykułu na portalu news.refresher.sk. Dowiadujemy się z niego nie tylko, że "co roku na polskich ulicach pojawiają się tysiące papug wszelkiego rodzaju" (m.in. nimfy, papużki faliste i aleksandretty).
Papugi w Polsce? Słowackie media piszą o inwazji i powołują się na badania ornitologów z Zielonej Góry
"Chociaż nie jest jeszcze wiadome, czy nadmierna populacja papug wpłynie na ekosystem, gatunki inwazyjne mogą potencjalnie zakłócić lokalne ekosystemy. Papugi mogą konkurować z miejscowymi gatunkami ptaków o pożywienie i miejsca lęgowe, co może prowadzić do zmniejszenia populacji rodzimych gatunków" – czytamy w artykule.
Dziennikarze cytują inny portal: www.imeteo.sk, który z kolei powoływał się na obserwacje ornitologów z Uniwersytetu Zielonogórskiego. Naukowcy wzięli pod lupę grupy na mediach społecznościowych, w których poszukuje się zagubionych zwierząt, w tym papug.
"Według ich obliczeń liczba zaginionych ptaków pomiędzy końcem 2018 roku, przez 2019 rok i kilkoma miesiącami roku 2021 szacowana jest na prawie 2,7 tysiąca papug z 49 gatunków" – podaje portal. Chodzi o tę publikacją naukową z czerwca tego roku.
Papugi pouciekały z klatek i panoszą się po kraju. Są zagrożeniem dla rolnictwa, innych ptaków i... ludzi
Wydaje się, że wnioski na podstawie takich informacji są bzdurne, ale to tylko pozory. Tysiące papug, które uciekły hodowcom, dalej się przecież mnożą, a obecny klimat w Polsce im sprzyja (szczególnie lubią go pochodzące z Afryki i Indii aleksandretty obrożne). Do czego to prowadzi? Mogliśmy to zaobserwować w Belgii.
"Około 40 lat temu pracownicy zoo w Brukseli wypuścili na wolność ok. 50 zielonych ptaków. Miały dodać miastu koloru. Dzisiaj jest ich 10 tys., a specjaliści zachodzą w głowę, jak pozbyć się tych szkodników" – podawało NaTemat.
Artykuł jest z 2014 roku i już wtedy naukowcy z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu ostrzegali przed inwazją. Dlaczego używa się takiego mocnego słowa? Bo te śliczne ptaki potrafią być utrapieniem dla rolników (niszczą uprawy, przenoszą bakterię na drób, ale i na ludzi - wywołują ornitozę, zwaną nieprzypadkowo papuzicą), ale i naszych rodzimych gatunków.
Doświadczenia z zachodu i południa Europy pokazują, że papugi na wolności świetnie się adaptują. Są wszystkożerne. Szybko odkryły, do czego służą karmniki, niejednokrotnie bezpardonowo wypierając z nich bogatki i modraszki. Dobrze znoszą mrozy. - Mówi się, że do -20 st. C dają radę. Proszę zwrócić uwagę, że w miastach jest cieplej, są rury ogrzewnicze. Potencjał dla papug zatem jest - tłumaczy dyrektor Instytut Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczego (UP) w Poznaniu, prof. Piotr Tryjanowski.
Tak więc nawet kilka tysięcy papug (a publikacja opisywała tylko te, które uciekły w ciągu dwóch lat) może być wkrótce poważnym zagrożeniem dla ekosystemu Polski. Jak widać, postępuje to powoli, ale kto wie, co będzie za kolejne kilka lat.
Zjawisko jest bardzo nietypowe, bo nie wszystkie papugi przyleciały tutaj same, pojedynczo, przypadkowo, ale przedostają się do środowiska przez hodowców, którzy nie potrafią ich upilnować.