19-latka nie uciekła przed niedźwiedziem. Zdążyła tylko złapać za telefon
19-latkę zaatakował niedźwiedź – to był koniec
Sytuacja wydarzyła się na górskim szlaku w Rumunii. Jak przyznał Minister Środowiska, “populacja niedźwiedzi wymknęła się tam spod kontroli”. Wszystko wydarzyło się w górach Bucegi. Para młodych turystów udała się na szlak Jepii Mici. Tam spotkała niedźwiedzia.
Zwierzę zaatakowało ich od razu. Złapało 19-latkę za nogę i zaczęło szarpać. Kobieta jakimś cudem zdążyła wykręcić numer 112. Przerażona krzyczała i błagała o pomoc.
W tym samym czasie na policję dzwonił też znajdujący się na miejscu mężczyzna. Dyspozytor przekazywał im informacje, jak najlepiej zachować się, by niedźwiedź zostawił ich w spokoju. Na to było już jednak za późno.
Gdy służby przybyły na miejsce, turystka już nie żyła. W obawie przed groźnym zwierzęciem ratownicy sięgnęli po broń i je zastrzelili. Sprawę skomentował nawet prezydent Rumunii, który przebywał wówczas w Waszyngtonie na szczycie NATO.
"Byłem zszokowany tą tragedią, tym bardziej że kilka dni temu byłem na szlaku niedaleko tego miejsca. To nie jest normalne, że ludzie są zabijani przez niedźwiedzie. Jest oczywiste, że mamy za dużo niedźwiedzi i że niedźwiedzie ranią lub zabijają zbyt wielu ludzi. Konieczne jest podjęcie zmian prawnych, w poszanowaniu dla norm europejskich” – powiedział.
Skrytykował również postawę władz legislacyjnych, które podjęły działania, dopiero gdy 19-letnia turystka już nie żyła. Do sprawy odniósł się również minister zdrowia Mircea Fechet. Przyznał, że konieczny może być odstrzał części tych zwierząt. Premier Marcel Ciolacu zapowiedział, że zwoła nadzwyczajną sesję parlamentu, by omówić dalsze kroki. “Populacja niedźwiedzi brunatnych w Rumunii wymknęła się spod kontroli i ich relokacja nie jest wystarczająca” – podsumował.