Okradli jego sklep, więc wrzucił ich zdjęcia na "ścianę wstydu". Z mocno obraźliwymi podpisami

Bartosz Godziński
10 lipca 2024, 16:37 • 1 minuta czytania
Klienci z lepkimi rączkami to utrapienie sklepikarzy. Jednym z dość kontrowersyjnych sposobów na walkę ze złodziejami, jest powieszenie ich zdjęć w sklepie, by narobić im wstydu i zniechęcić inne osoby do kradzieży. Pewien właściciel monopolowego z Poznania wyniósł tę metodę na wyższy poziom. Może być uznawana za skandaliczną, ale mnóstwo osób go popiera.
Właściciel sklepu w Poznaniu znalazł radykalny sposób na walkę ze złodziejami Fot. www.facebook.com/PoznanskiTB, PIOTR KAMIONKA/REPORTER (zdj. ilustracyjne)
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Chyba żaden policjant nie będzie ścigał złodzieja puszki piwa ze sklepu monopolowego. Pewnie nawet przedsiębiorca przymknąłby na to oko. Kiedy jednak zbierze się więcej takich nieuczciwych klientów, straty mogą stać się trudne do przełknięcia.


Stąd w wielu sklepach może zobaczyć zdjęcia złodziei wiszące na szybach czy drzwiach. Robione jest to na zasadzie "tych klientów nie obsługujemy", ale może służyć też jako straszak. Skoro nawet kamery monitoringu nie zniechęcają przed gwizdnięciem towaru, to chociaż wskażmy ich publicznie palcem.

Właściciel sklepu w Poznaniu wywiesił zdjęcia złodziei z obraźliwymii podpisami. Internauci: "Brawo", "Popieram"

Właściciel sklepu monopolowego na poznańskich Jeżycach poszedł o krok dalej i oprócz zdjęć, postanowił też wyrazić własne zdanie o złodziejach przyłapanych na gorącym uczynku. W bardzo niepoprawnych politycznie słowach.

W "galerii" powieszonej na drzwiach, którą opublikował profil "Poznański Trójkąt Bermudzki", możemy przeczytać wielkimi literami np. "Stary c**j myślał, że jest sprytny", a także opis kradzieży utrzymany w podobnym stylu.

Na innej kartce użył rasistowskiego określenia "Cia***ty śmieć i nieudacznik", co jeszcze podkręca kontrowersje, ale nie u wszystkich. Wiele osób chwali właściciela za tę "ścianę wstydu", a nawet chce się wybrać do sklepu, by zobaczyć to na własne oczy.

"Tak powinno być w każdym sklepie", "Zawsze człowiek się uśmiechnie, jak poczyta opisy", "Stary duch Jeżyc nie ginie", "Brawo", "Popieram", "Aż kiedyś wykręcę poczytać", "Jak się osobom na zdjęciach nie podoba ich opis, to mogą się zgłosić do właściciela i sprawę wyjaśnić" – piszą internauci.

"Dobry prawnik i pozamiatane" – stwierdził jeden z komentujących. O co chodzi? O to, że publikowanie wizerunków osób (w oryginale nie mają pikseli na ich twarzach) w takim kontekście jest (w świetle prawa) zakazane. Niedawno opisywaliśmy to na przykładzie kobiety, która wrzuciła do sieci zdjęcia złodzieja roweru.

Obowiązuje bowiem konstytucyjna zasada domniemania niewinności (plus RODO), więc dopóki ci panowie nie będą skazani prawomocnym wyrokiem (co się pewnie nigdy nie stanie, jeśli skończyło się tylko na kradzieży czteropaku Żubra) lub nie wyrażą zgody (co jest jeszcze bardziej nieprawdopodobne), nie można rozpowszechniać ich wizerunku.

Występuje tutaj jednak pewien paradoks: owszem, mężczyźni ze zdjęć mogliby pozwać sklepikarza, ale wtedy... musieliby się też przyznać to kradzieży. Tego też raczej nigdy nie zrobią. Poza tym sądy są, jakie są, ale trudno uwierzyć, by ktoś orzekł winę właściciela, który broni swojego interesu. Nawet w tak radykalny sposób.