"Druzgocące". Wyliczyli, jak kryzys klimatyczny uderzy w nasze portfele do 2050 roku
"Ekonomiczne skutki zmian klimatycznych" ("The economic commitment of climate change") – to nazwa badania opublikowanego niedawno na łamach "Nature". Do tej pory nie było przeprowadzonej tak wszechstronnej (obejmowała 1600 regionów oraz dane klimatyczne i finansowane z ostatnich 40 lat) i równocześnie pesymistycznej analizy. Jej autorami są: Maximilian Kotz, Anders Levermann i Leonie Wenz.
Troje naukowców obliczyło, że rosnąca temperatura, intensywniejsze opady deszczu i ekstremalne zjawiska pogodowe będą do połowy tego stulecia kosztować gospodarkę światową 38 bilionów dolarów (38 000 000 000 000 dol.) rocznie.
Kryzys klimatyczny będzie też katastrofą dla naszych zarobków. Do 2050 r. spadną o 1/5
Jak to się ma do naszych pensji? Okazuje się, że średnie zarobki spadną przez to przez ten czas o ok. jeden piątą. To dwukrotnie większy wpływ ekonomiczny niż jakakolwiek poprzednia analiza ("The Guardian" zwraca uwagę na to, że opierały się głównie na samym wzroście globalnej temperatury).
Według autorów badana, średni spadek dochodu na świecie wyniesie 19 proc. do 2049 roku (i 60 proc. do 2100 r.) w porównaniu z modelem bez katastrofalnych zmian klimatycznych.
W USA i Europie spadek ten wyniesie około 11 proc. (najmniej w Wielkiej Brytanii - ok. 7 proc.), ale w Afryce i południowej Azji będzie to już 22 proc. W niektórych państwach - tych, w których temperatury już są wysokie - straty będą jeszcze większe. Mowa tu o np. Botswanie (-25 proc.), Mali (-25 proc.), Iraku (-30 proc.), Katarze (-31 proc.), Pakistanie (-26 proc.) i Brazylii (-21 proc.).
"To druzgocące. Przyzwyczaiłam się do tego, że moja praca nie ma pozytywnego wydźwięku społecznego, ale zaskoczyła mnie skala szkód. Poziom nierówności był naprawdę szokujący" – przyznała cytowana przez "Guardiana" dr Leonie Wenz z Potsdam Institute for Climate Impact Research.
Badacze stwierdzili również, że ograniczenie emisji gazów będzie tańsze niż nierobienie niczego. Np. stopniowe wycofywanie się z paliw kopalnych i zastępowanie ich energią odnawialną kosztowałoby 6 bilionów dolarów, co stanowi mniej niż 1/6 szacowanych średnich rocznych kosztów (wspomniane 38 bln dol.). Jeśli argument finansowy nie przekona korporacji i rządów, to już nie wiem, co można jeszcze zrobić.
Denialiści klimatyczni i tak będą wyśmiewać wyniki takie badania i "straszenie" naukowców na zasadzie: "Gdzie to globalne ocieplenie, skoro w niektórych miastach spadł śnieg". Po pierwsze: pogoda to nie klimat, a po drugie: rzućcie okiem na przerażające nagrania ulewy sprzed paru dni w Dubaju. Właśnie o takich ekstremalnych warunkach i stratach mówią naukowcy.