Żabka otworzyła pierwszą... restaurację. "Z takim rozmachem będzie pierwszym sklepem na księżycu"

Bartosz Godziński
19 kwietnia 2024, 15:57 • 1 minuta czytania
Żabka lubi ewoluować i eksperymentować. Sklepy tej sieci są już m.in. placówkami pocztowymi oraz świadczyły usługi medyczne. Wszystko po to, by ominąć zakaz handlu w niedzielę. Tym razem rozszerza swoją działalność o strefę gastro. Pierwszy taki sklep już działa w Poznaniu.
W Poznaniu w Żabce pojawiła się część restauracyjna. Co tam serwują? Fot. Żabka / mat. prasowe
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

W Żabkach od dawna można już było kupić hot-dogi (a ostatio i np. kebaby) czy kawę z automatu. Pojawienie się restauracji wydaje się więc czymś naturalnym, ale i tak nie możemy się nadziwić. Na własne oczy można to zobaczyć w poznańskim centrum handlowym Avenida.


Część gastronomiczna i konsumpcyjną stanowi 2/3 powierzchni sklepu (wynosi w sumie 102 mkw). Są tam dostawione stoliki i krzesełka jak w popularnych fast-foodach typu KFC czy McDonald's. Oferta kulinarna też jest podobna i zdecydowanie większa, niż w innych Żabkach (na półkach jednak jest to samo).

Żabka otworzyła restaurację w Poznaniu. Ceny są okej, ale jak to smakuje?

"Klienci mogą spróbować nowości, czyli dań na bazie frytek, takich jak: frytki z dojrzewającym salami i dodatkami, frytki z kiełbasą pieczoną i dodatkami, frytki z salsą meksykańską, jalapeño i dodatkami oraz frytki z kebabem z kurczaka i dodatkami" – podaje biuro prasowe sieci w artykule.

"Do ich dyspozycji jest także cały asortyment szybkich przekąsek na ciepło, znanych z Żabka Café, w tym również przekąski z oferty #PROSTOzPIECA, przygotowywane w piecu hybrydowym: nuggetsy, stripsy i popsy z kurczaka, chrupboxy (czyli zestawy frytek z dodatkiem mięsnym), zapiekanki, burgery oraz churrosy" – czytamy dalej. Ceny są niewygórowane, ale jak to smakuje? Niezbyt dobrze, bo jest odgrzewane w piecu. "Największym rozczarowaniem były frytki z kebabem (koszt 9 zł - red.). Liczyliśmy na chrupiące ziemniaki, pikantne mięso i serową pierzynkę. W zamian dostaliśmy odgrzane w piecu w całości danie, w którym frytki były 'podwiędnięte', mięso, które ognia raczej nie widziało, zaschnięty ser, a na nim szczypiorek, który wcześniej, jak wszystko zapewne, był zamrożony" – pisała w recenzji dziennikarka "Faktu".

Razem z fotografem spróbowali też rollo z wołowiną. – Całkiem smaczne, tylko dlaczego takie tłuste – skomentował jej kolega. – Stripsy jak stripsy, właściwie niczym nie różnią się od tych np. z McDonalda – podsumował. Czyli to w sumie komplement. Dziennikarka pochwaliła też churrosy (5,99 zł) i przyznała, że przypadną do gustu dzieciakom.

W sieci internauci w żartach doceniają kreatywność Żabki, martwią się tylko o pracowników

Internauci pod powyższym postem śmieszkują z przedsiębiorczej żyłki Żabki. "W przyszłym roku jadę na wczasy z Żabka Travel jak coś", "Żabka z takim rozmachem będzie pierwszym sklepem na księżycu", "Żabka oficjalnie staje się wszystkim naraz, zaraz będziemy mieć szkoły żabkowe", "Za kilka lat będziemy jeździć do Żabki żabkomobilem. Płatność tylko w żabkocoinach za pomocą żabkofonu", "Niedługo Żabka będzie prowadziła usługi pogrzebowe" – żartują.

Martwią się też o pracowników, bo mają jeszcze więcej roboty. "A to wszystko będzie obsługiwał jeden pracownik na zmianie za najniższą krajową", "Mam nadzieję, że pracownicy mają płacone adekwatnie do robionej pracy. Wiadomo, w Żabkach to z tym ciężko", "I dwie ekspedientki na zmianie, które muszą jeszcze obsługiwać "restauracje", "Współczuje pracownikom, bo to wszystko za minimalną" – komentują.

Zauważają też, że Żabka stała się sklepem typu convenience store znanym ze Stanów (np. 7-Eleven otwarte non-stop), ale i krajów azjatyckich, gdzie wyrastają jest ich od groma (w Japonii mówi się na nie konbini). Tam również można zjeść na miejscu, wysłać list, kupić bilet na koncert czy - w zależności od lokalizacji - zatankować auto. To ostatnie Żabka już też zresztą ma w swoim portfolio.