Podpalił mężczyznę i patrzył jak umiera. Złapano sprawcę zabójstwa na przystanku w Łodzi

Bartosz Godziński
21 marca 2024, 13:34 • 1 minuta czytania
W nocy na jednym z łódzkich przystanków tramwajowych spłonął mężczyzna. Początkowo mieszkańcy wysnuwali różne hipotezy, ale obecnie najbardziej prawdopodobna jest ta najgorsza: mógł zostać zamordowany. Policjanci złapali już potencjalnego sprawcę, który po podpaleniu, przyglądał się akcji strażaków, a potem pojechał sobie autobusem...
33-letni łodzianin został zatrzymany za podpalenia człowieka na przystanku. Grozi mu dożywocie Fot. lodzka.policja.gov.pl
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Tragedia wydarzyła się w nocy z wtorku na środę (z 19 na 20 marca) na przystanku tramwajowym Pomorska-Konstytucyjna, tuż obok osiedla studenckiego. Po godz. 1:00 na numer alarmowy zadzwoniła kobieta, która zauważyła przez okno, że na ławce siedzi pochylony mężczyzna i płonie. Jego ciało i ubranie w całości było zajęte ogniem.


Na miejsce przyjechali strażacy i ugasili pożar. Ratownicy nawet nie przystąpili do akcji reanimacyjnej, bo mężczyzna nie dawał już żadnych oznak życia. – Jedynie podeszli do niego, ale nie udzielili mu pomocy, nie było czego ratować – relacjonowała portalowi lodz.naszemiasto.pl studentka, która widziała zdarzenie. Jeszcze nie ustalono, kim był podpalony mężczyzna.

33-letni łodzianin podpalił mężczyznę na przystanku. Grozi mu nawet dożywocie

Policja zatrzymała podejrzanego jeszcze tego samego dnia wieczorem, tj. 20 marca. Pomógł w tym między zapis monitoringu, który zarejestrował moment podpalenia. Sprawcą ma być 33-letni mężczyzna. W chwili zatrzymania był agresywny i kompletnie pijany: miał 1,7 promila alkoholu we krwi.

"Szczególnie zbulwersowało ich zachowanie sprawcy po zdarzeniu, gdyż, jak się okazało, obserwował on z dość bliska całą akcję gaśniczą, po czym spokojnie odjechał komunikacją miejską" – czytamy na stronie łódzkiej policji.

Mężczyźnie dopiero zostaną przedstawione zarzuty. Obecnie prokuratura czeka na wyniki sekcji zwłok. Wstępne ustalenia są takie, że zginął "śmiercią gwałtowną na skutek działania wysokiej temperatury i płomieni", a wyrok może być wysoki.

– Na obecnym etapie wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z zabójstwem popełnionym ze szczególnym okrucieństwemprzekazał prok. Krzysztof Kopania z łódzkiej Prokuratury Okręgowej. Za taką zbrodnię grozi kara od 15 lat więzienia do nawet dożywocia.