Popłoch na Vinted. Skarbówka wzięła się za sprzedających na platformie, na celowniku kolejne

Bartosz Godziński
21 marca 2024, 11:46 • 1 minuta czytania
Wielu się spodziewało kontroli skarbowych na Vinted, ale nie przyjmowało tego do wiadomości. Te jednak stały się faktem. "Wyborcza" podaje, że urząd skarbowy już wzywa do wyjaśnień pierwszych handlarzy. W kolejce czekają sprzedający na m.in. Allegro i OLX. Wszystko przez nową unijną dyrektywę, którą mogą być objęte biznesy milionów Polaków.
Skarbówka wzięła się za Vinted. Co grozi użytkownikom sprzedającym tam ubrania? Fot. Anna Golaszewska/East News, Marek BAZAK/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

"Vinted przekazał dane o transakcjach swoich użytkowników skarbówce, a ta już wzywa Polaków do wyjaśnień" – ustaliła Wyborcza.biz. Opisała też historię pana Rafała, który sprzedaje tam tylko używane przez jego rodzinę rzeczy.


"Niedawno dostał informację od Vinted, że ma przesłać e-platformie raport o swoich transakcjach, które przeprowadził w 2023 r. 'Gdy nie dostaniemy raportu, będziemy zmuszeni zablokować pana konto'" – taką wiadomość dostał od platformy.

Vinted przekazuje dane skarbówce. Czy drobnym sprzedawcom coś grozi?

Użytkownicy nie ukrywają zbulwersowania kontrolami: zwłaszcza ci mniejsi, którzy np. sprzedają używane ciuchy, bo nie chcą ich wyrzucać lub marnować, a Vinted nie jest ich źródłem utrzymania. – Serio? Skarbówka ma mnie ścigać za ekologię? To jakiś absurd – powiedział Tomek w rozmowie z Onetem. – Najczęściej trochę w czymś pochodzę, a potem odsprzedaję dalej. Praktycznie do zera spadły moje wydatki na ubrania, bo najczęściej uda mi się zrobić lepsze zdjęcie i opis, więc nawet nie tracę na tych ciuchach – dodał użytkownik.

Takie kontrole mogą być irytujące i zniechęcające dla "niedzielnych sprzedawców", ale raczej mogą spać spokojnie.

– Sprzedaż na Vinted będzie podlegać opodatkowaniu tylko wówczas, gdy czerpie się z niej zysk, a mianowicie dokonuje się sprzedaży rzeczy drożej, niż je kupiono i całkowity roczny dochód przekroczy 30 tys. zł (kwota wolna od podatku) – wyjaśnił Onetowi mecenas Grzegorz Hatala, znany na Instagramie jako Pan od Podatków. 

Jeżeli ktoś dorobi się na Vinted w rok ponad 30 tysięcy złotych, to dopiero wtedy będzie musiał zapłacić 12 procent podatku.

Wszystko przez unijną dyrektywę DAC7. Po Vinted przyjedzie kolej na Allegro i OLX

"Wyborcza" zapytała Vinted, na jakiej podstawie zbiera dane i przekazuje je skarbówce. Platforma wyjaśniła, że to jej obowiązek na mocy unijnej dyrektywy DAC7, która ma zapobiec wyłudzeniom skarbowym.

Czytaj także: https://topnewsy.pl/2024,dyrektywa-dac7-co-to-nowy-podatek-dla-przedsiebiorcow-w-internecie

"Mechanizm jest prosty: e-platformy proszą o dane sprzedających, następnie przekazują dane skarbówce, a ta sprawdza, czy dana osoba sprzedająca odprowadza należne podatki, czy ich unika. Sprawdzane mają być zarówno osoby mające zarejestrowaną własną działalność gospodarczą, jak i zwykły Kowalski. Nad Wisłą jest jednak (na razie) pewien kłopot: Polska nie wdrożyła unijnej dyrektywy" – czytamy w artykule.

Dyrektywa unijna obowiązuje w danym kraju dopiero wtedy, gdy zostanie wdrożona. W przypadku DAC7 w Polsce ma to się stać dopiero 1 lipca tego roku. Dlaczego więc Vinted już przekazuje dane? Bo jest zarejestrowane na Litwie, a tam ta dyrektywa już obowiązuje.

Vinted to dopiero początek. Kiedy w lipcu zostanie wdrożona dyrektywa DAC7, podobne kontrole zostaną też przeprowadzone na Allegro, OLX i innych polskich platformach sprzedażowych. Na celowniku może być aż 20 milionów Polaków.