Biedronka z Lidlem przesadzili z promkami na wódkę. Lekarze łapią się za głowę i mówią o skandalu

Bartosz Godziński
21 lutego 2024, 14:14 • 1 minuta czytania
Jeśli ktoś myślał, że popularne dyskonty przestały agresywnie walczyć o klientów, to są w błędzie. Na półki sklepowe zarówno Biedronki, jak i Lidla trafiły wódki za niecałe 10 zł za pół litra. To przecież taniej niż z mety. Nie powinniśmy mieć jednak powodów do radości. Eksperci zajmujący się uzależnieniami uważają, że ta promocja jest szkodliwa społecznie, a Jan Śpiewak mówi wprost: "absolutna zbrodnia na narodzie".
Po wybuchu skandalu dt. taniej wódki z dyskontów, Biedronka jeszcze bardziej obniżyła cenę Fot. PIOTR KAMIONKA/REPORTER, twitter.com/Maciej45066440, https://twitter.com/OutofOpozycja
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

"Nadużywanie alkoholu słusznie uważane jest za źródło zła, nieszczęść i tragedii. Około 1/3 ogólnej liczby przestępstw pozostaje w związku z używaniem alkoholu" – czytamy na stronie polskiej Służby Więziennej. Przestępstwa przestępstwami, ale dochodzi jeszcze aspekt choroby alkoholowej, z którą w naszym kraju zmaga się ponad 3 miliony osób.


W Biedronce i Lidlu można kupić pół litra wódki za mniej niż dychę. Eksperci biją na alarm

Co robią wojujące dyskonty? Sprzedają pół litra wódki w cenie "małpki" w Żabce czy 3 tanich piw. Nie każdy jednak załapie się na taką okazję, bo Polacy podobno wykupują ją całymi kartonami, więc półki świecą pustkami.

Z jednej strony "chcącemu nie dzieje się krzywda", a wpływ na popyt mają też media, które o tym mówią - pewnie część osób nie miałaby pojęcia o tej ofercie, gdyby nie np. ten artykuł.

Z drugiej strony, jak tu o tym nie mówić, skoro tak wiele osób ma problem z alkoholem? Dr med. Bohdan T. Woronowicz, psychiatra, specjalista i superwizor psychoterapii uzależnień z Centrum Konsultacyjnego Akmed w Warszawie jest tym wręcz załamany tą promocją. – Szlag człowieka może trafić, to jest jeden wielki skandal, że takie rzeczy się w ogóle dzieją. Od wielu lat mówi się, że trzeba ustalić minimalną cenę, a tu ciągle zamiast tego jakieś promocje – mówił lekarz w rozmowie z "Onetem".

Im taniej można kupić i większa jest dostępność, tym więcej się kupuje. Jak się więcej kupuje, to się więcej pije. Jak się więcej pije, to jest więcej problemów. Tak mówią wszystkie badania. Gdyby była cena minimalna alkoholu, to nie można by było robić promocji.dr med. Bohdan T. WoronowiczWywiad dla "Onetu"

Rozwiązaniem problemu mogłoby być też wprowadzenie nocnej prohibicji jak to zrobiono np. w Krakowie. Efekt? Po pół roku policjanci odnotowali aż o 47 procent mniej interwencji niż wcześniej, a przedsiębiorcy wcale nie stracili na zakazie sprzedaży. Ledwo odtrąbiono tam sukces, a teraz do czynienia z taką wręcz bezprecedensową sytuacją. – Sytuacja jest wyjątkowo skandaliczna i z całą pewnością wymaga interwencji UOKiK, a być może nawet KAS. Być może promocja, która polega na sprzedaży poniżej kosztów podatków i produkcji jest legalna, ale alkohol nigdy nie powinien pod nią podlegać – mówił w rozmowie z WP Krzysztof Brzózka, były szef Polskiej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.

Aktywista Jan Śpiewak, który ostatnio walczy z rozpijaniem Polaków np. poprzez reklamy, twierdzi, że "Wojna cenowa między Lidlem a Biedra będzie kosztowała życie setek osób". Uważa, że takie promocje to przestępstwo.

W innym wpisie zauważa, że nawet w Rosji jest wyższa cena minimalna za wódkę i wynosi w przeliczeniu 13 zł. "W Polsce sprzedaje się wódkę poniżej 10 złotych. Polska jest bardziej rozpijanym przez polityków i korpo narodem niż upadła Rosja. To jest skala upadku naszych elit i naszego państwa. Absolutna zbrodnia na narodzie. Jesteśmy dla elit tylko niegroźnymi potulnymi chłopami pańszczyźnianymi, którzy mają być wiecznie pijani" – grzmi Śpiewak.

Dlaczego ta wódka jest taka tania? Jedna z teorii mówi, że jest robiona ze zboża z Ukrainy

Promocja może być związana z toczącą się wojną cenową - skoro jeden dyskont ma za tyle, to drugi też "musi". Sytuacja jest jednak dziwna, bo wygląda to tak jakby Biedronka i Lidl wręcz dopłacały do tych wódek. Spora część ceny to przecież akcyza.

"W tym roku akcyza na mocne alkohole kosztuje 7610 zł od 1 hektolitra alkoholu etylowego 100 proc. zawartego w gotowym wyrobie. Z hektolitra spirytusu można zrobić 250 butelek wódki o mocy 40 proc. Sama akcyza wynosi więc 15,22 zł za butelkę wódki. Jeśli trunek ma 38 proc., to akcyza wyniesie 14,46 zł za butelkę" – informuje InnPoland.

Stąd pojawiła się teoria, która zahacza o aferę związanej ze zbożem z Ukrainy. Pisaliśmy o niej przy okazji bojkotu Oleju Kujawskiego. Ludzie nagrywają filmiki, na których wylewają go do zlewu czy klozetu, bo uważają, że jest tłoczony z ukraińskiego rzepaku. Producent jest bowiem na liście firm importujących zboże od naszych sąsiadów (zdementował te zarzuty w oświadczeniu).

Okazuje się, że producenci zarówno "Parkowej" (Biedronka), jak i "Polnej" (Lidl), które zostały objęte promocjami, są również na krążących w sieci listach. Możliwe więc, że ceny są tak niskie, bo zboże z Ukrainy jest tańsze... albo dyskonty chcą się szybko pozbyć nakładów produktów od kontrowersyjnych firm.

Dziennikarze wysłali zapytania, by dowiedzieć się, dlaczego sprzedają alkohol poniżej kosztów produkcji. Oba dyskonty udzieliły wymijających odpowiedzi. Mało tego, pomimo burzy w mediach, Biedronka... obniżyła cenę swojej wódki o złotówkę, co zresztą widać na zdjęciu wyżej.