Wygrał proces sądowy z ZUS-em o wyższe świadczenie. Pomogły mu listy miłosne sprzed lat

Kamil Frątczak
14 lutego 2024, 15:19 • 1 minuta czytania
Listy miłosne wiele razy uratowały komuś życie. Tym razem okazały się bardzo ważnym dowodem w procesie sądowym. Te, które przed laty pisała do pewnego seniora żona, pomogły mu wygrać walkę z Zakładem Ubezpieczeń Społecznych o wyższą rentę.
Mężczyzna wygrał proces sądowy z ZUS o wyższą rentę. Pomogły listy miłosne Fot. PIOTR KAMIONKA/REPORTER
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Tematem powszechnym w kontekście uzyskiwania wyższej renty za pracę, którą wykonywano jeszcze przed przemianami ustrojowymi, jest problem związany z brakiem dokumentów lub ich niekompletnością. Analogiczna sytuacja dotyczyła pewnego mężczyzny, który w 1985 roku podjął roczny kontrakt eksportowy do Związku Radzieckiego.


Kwestia przyznania wyższej renty była rozpatrywana w Sądzie Okręgowym w Toruniu pod koniec minionego roku. Jednak dopiero pod koniec stycznia wydano nieprawomocny wyrok wraz z uzasadnieniem, które zostało opublikowane w Portalu Orzeczeń Sądów Powszechnych. Nikt nie przypuszczał, że "love story" pomoże pewnemu seniorowi wygrać z ZUS-em.

Czytaj także: https://topnewsy.pl/2327,jaka-kwota-wolna-od-podatku-jest-projekt-nowej-ustawy-w-sejmie

Mężczyzna wygrał proces sądowy z ZUS o wyższą rentę. Pomogły listy miłosne

Pewien mężczyzna przed laty wyjechał do pracy w Związku Radzieckim. Toruński oddział Zakładu Ubezpieczeń Społecznych odmawiał mu przyjęcia wniosku o wyższą rentę. Dlaczego? W jego świadectwie pracy z krajowego, macierzystego przedsiębiorstwa pana Jerzego wynika, że w 1985 roku był na bezpłatnym urlopie. Prawdą jest, że tak naprawdę mężczyzna przebywał wówczas na zagranicznym kontrakcie.

Czytaj także: ZUS wprowadza zmianę od marca. Można nawet stracić świadczenie, emeryci muszą uważać

W związku z tym renta seniora nie należała do najwyższych. Wynosiła niespełna 2 tys. złotych. Z czasem okazało się to nieporozumieniem. Czym się zajmował pan Jerzy? Mężczyzna był zbrojarzem-betoniarzem. Za granicę wyjechał na budowę elektrowni atomowej.

Nie jest tajemnicą, że dawniej, aby móc wyjechać za granicę, nie tylko trzeba było mieć ogromne kompetencje, ale również nie lada się postarać. Wówczas nie była to byle jaka propozycja. W trakcie budowy reaktora dniówki trwały po 10 godzin. Oprócz tego pracowano też w soboty, do domu można było wracać średnio co 3 miesiące.

Czytaj także: Czy to jest przyjaźń, czy to jest... kochanie? Sprawdź swój horoskop miłosny na walentynki

Doświadczenia z przeszłości zmotywowały mężczyznę, żeby zawalczyć o wyższą rentę. Aby udowodnić, że wyjechał do pracy w Związku Radzieckim, pokazał materiały dowodowe. Wśród nich znalazły się instrukcje wyjazdowe, które musiał podpisać przed wyjazdem, dokument o zaliczeniu szkolenia, a nawet... listy miłosne od stęsknionej żony.

Wspomniane czułe słowa zakochani do dziś przetrzymywali najprawdopodobniej z sentymentu, jako pamiątkę rodzinną. Poza materiałami dowodowymi przesłuchano także dwójkę świadków, którzy potwierdzili wyjazd seniora za wschodnią granicę w 1985 roku. Ostatecznie przedstawione dowody w sprawie oraz zeznania świadków, zadziałały na korzyść ubezpieczonego.

"Sąd dał wiarę zeznaniom ubezpieczonego w całości, pokrywały się bowiem z zeznaniami świadków i przedłożoną dokumentacją do akt sprawy, w tym dokumentacją znajdującą się w aktach osobowych ubezpieczonego" – podsumowała sędzia Danuta Domańska.

Sąd polecił ZUS-owi przeliczyć rentę mężczyzny na nowo. Tym razem, uwzględniając przygotowanie do kontraktu w polskiej cukrowni i rok pracy w ZSRR, jako okresy składkowe.