Wojna totalna między Biedronką i Lidlem. Polacy dostają dziwne smsy i mają z tego niezły ubaw
Reklamy kpiące bezpośrednio z oferty konkurencji nie są niczym nowym. Wiele brutalnych wojen marek toczyło się na przestrzeni ostatnich kilku dekad - zwłaszcza w Stanach, ale nie tylko. Pasjonaci marketingu z pewnością mogą z marszu wymienić takie kampanie pomiędzy m.in. Pepsi i Coca-Colą, Segą i Nintendo, Audi i BMW czy McDonaldem i Burger Kingiem.
Biedronka vs Lidl. Oczerniające spoty, dziwne smsy... czekamy na więcej
Ostra konkurencja na rynku, inflacja, a także rankingi tzw. koszyków zakupowych skłoniły Biedronkę do uderzenia z grubej rury. Już wcześniej wysyłała smsy z promkami, ale tylko własnymi. Nie wymieniała w nich z nazwy swojego rywala.
Wiadomości, które dostali w weekend klienci będący zarejestrowani w aplikacji Moja Biedronka, były na zasadzie: a u nas to taki produkt (były różne wersje - ja np. dostałem z promocją na papier toaletowy) kosztuje tyle, a w Lidlu jest o ileś tam droższy.
Bezczelny i partyzancki komunikat jednych zaskoczył (niektórzy myśleli, że to jakiś trolling lub scam), drugich wkurzył, trzecich rozbawił, a pozostałym się przydał. "No i taki marketing mi pasuje, prosta informacja, że tu mam taniej" – napisał na Wykopie internauta. "Miło, że tak dbają o klienta" – ironizował inny.
Tak naprawdę Biedronka tylko odpowiedziała na zaczepkę. Lidl zaciera teraz ręce
Lidl wypuścił wcześniej spoty ze wspomnianymi koszykami produktów. W reklamie słyszymy, że niemiecki dyskont ma najtańszy koszyk pięciu podstawowych produktów "i to już drugi raz w tym roku" – stwierdza spiker.
"Lidl prowadzi z Biedronką 2:0" – oznajmia na koniec reklamy. Portugalska sieć podniosła rękawicę i zareagowała w nieszablonowy, choć dyskusyjny sposób.
Parę lat temu była podobna wojenka między MediaMarkt a Saturnem. Problem w tym, że to była tylko ściema, bo oba sklepy mają tego samego właściciela. Takich dissów między faktycznymi konkurentami na rynku dyskontów jeszcze raczej w Polsce nie było.
Trudno mi uwierzyć, by marketingowcy z Biedronki i Lidla po cichu się dogadali, by wykreować taki reklamowy konflikt. Szczególnie że ten ruch może skutkować tym, że część klientów usunie lub usunęła swoje konta w apce, bo nie będzie chciała dostawać takich wiadomości w niedzielę wieczorem.
Co na to marketingowcy Lidla? Zacierają ręce. Chociaż nie wysyłali (jeszcze) smsów, ale za to na ich oficjalnym profilu na TikToku pojawił się zabawny filmik. Szydzą w nim, że Biedronka zrobiła im "genialną reklamę" za darmo.
Internauci też zaczęli z tego żartować. Ludzie śmieją się, że walka powinna przenieść się do oktagonu we freak fightowym starciu. Powstają też memy, komiksy, a profil Łodzi na Facebooku nawiązał do smsów i zaczepił... Poznań, porównując lokalnego żulika z rogalem świętomarcińskim.
Internauci liczą, że to jeszcze nie koniec i czekają na kolejne oryginalne ruchy ze strony obu rywali, a także na... dołączenie do zabawy innych sklepów. Z jednej strony można się pośmiać, ale z drugiej strony, takie wojny cenowe wygrywają na koniec przecież sami konsumenci.