Zawinęła synka w torbę i wsadziła pod wersalkę. Teraz tłumaczy się z zabójstwa noworodka

Bartosz Godziński
18 stycznia 2024, 09:13 • 1 minuta czytania
W Zamościu ruszył proces ws. zabójstwa noworodka (zdjęcie poglądowe) Fot. Piotr Kamionka/REPORTER
Przed sądem w Zamościu ruszył proces młodej matki - Magdaleny P., która odpowiada za zabicie noworodka. Cała sprawa wyszła na jaw przypadkiem, a jej okoliczności są bulwersujące. Kobiecie grozi pięć lat więzienia, choć jej obrona uważa, że nie powinna być ukarana za zabójstwo.
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Oskarżona to niespełna 30-letnia bezrobotna matka trójki dzieci (9-latki oraz dwóch chłopców w wieku 3 lata i 6 miesięcy, czyli urodziła pół roku temu). Trzy lata temu trafiła do szpitala w Krasnymstawie z poważnym krwotokiem.


Lekarze doszli do wniosku, że wcześniej urodziła dziecko, ale nie chciała się do tego przyznać. Szpital powiadomił policję. Chłopiec przyszedł na świat żywy - w jej domu wsi Wirkowice, ale niedługo później zmarł. Przyczyniła się do tego jego matka.

W Zamościu ruszył bulwersujący proces. Matka wsadziła noworodka do torby i ukryła pod łóżkiem

Magdalena P. wywołała poród sztucznie. Była już w zaawansowanej ciąży - w 33 tygodniu (7,5 miesiąca). "Dziennik Wschodni" relacjonuje, że wzięła w tym celu środki poronne oraz naćpała się amfetaminą, która przedostała się również do krwiobiegu noworodka i osiągnęła poziom "toksyczny u osób dorosłych".

Odcięła pępowinę, zawinęła noworodka w bluzę, a potem w torbę na zakupy. Zawiniątko wsunęła pod łóżko. Synek zmarł prawdopodobnie w męczarniach. Jego zwłoki z objawami niedotlenienia zostały znalezione przez policję po tym jak matka trafiła do szpitala. Nie wiadomo, dlaczego dokładnie to zrobiła - rozpoczęty we wtorek proces nie jest jawny, a wcześniej w czasie śledztwa nie przyznawała się do winy.

Jej obrońca uważa, że kobieta nie powinna odpowiadać za "zabójstwo dziecka w okresie porodu pod wpływem jego przebiegu" (grozi jej za to od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia).

Według niego są okoliczności łagodzące. Mająca wtedy 27-lat kobieta była bowiem w czasie połogu - ledwo co urodziła nieco starszego syna i ciągle karmiła go piersią. Obrońca twierdzi, że nie zdawała sobie wtedy sprawy, że była w kolejnej ciąży.

Biegli z kolei uważali, że gdyby chłopiec trafił do szpitala, to na 95 procent by przeżył. Kolejna rozprawa przed Sądem Okręgowym w Zamościu została zaplanowana na 23 stycznia.