Czasem w sklepach pojawia się produkt, który bardzo szybko znika z półek, by równie szybko pojawić się w serwisach sprzedażowych w internecie. Stąd czasem słyszymy o "wojnach o torebki", które ludzie masowo wykupują, by potem sobie dorobić te parę złotych. Tym razem chodzi jednak o zabawkową kuchnię z Lidla. Sklep znalazł jednak sposób na "vintedzianki" i innych cwaniaków.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Reselling to sposób na łatwy zysk. Kupujesz taniej, sprzedajesz drożej. Podstawowa zasada handlu stara jak świat. Zjawisko jest najbardziej zauważalne przy np. premierach limitowanych kolekcji butów sportowych. Niektórzy mogą się na tym sporo dorobić, o ile mają czas i siły na stanie w kolejkach.
Okazuje się jednak, że ten sposób może dotyczyć każdego produktu. Nawet drewnianej imitacji kuchni dla dzieci od firmy Playtive. Idą święta, więc taki prezent jest jak znalazł. Cena podstawowa tej zabawki w Lidlu to 349 zł. Teraz jest o 52 procent tańsza i można ją kupić za 165 zł.
Lidl przecenił zabawkową kuchnię o połowę. Nie chce, by internetowi sprzedawcy podbierali klientów
Skąd taka zmiana ceny? Wcale nie dlatego, że nikt ich nie chce kupować. Nie każdego na nią stać, ale internauci chwalą ten zestaw m.in. za wytrzymałość. Lidl po prostu w ten sposób chce wykosić konkurencję.
Prawdopodobnie chodzi o aktualną "wartość rynkową" zabawki. Na platformach sprzedażowych obecnie ludzie chcą za nią od 200 do niemal 300 złotych. Na Allegro dobrze widać, że jeszcze niedawno niektórzy handlowali nimi za 348 zł, ale teraz musieli zejść z ceny. Jednak i tak wciąż jest drożej niż w Lidlu.
Na OLX czy Vinted jest tylko trochę taniej. Pozostaje pytanie: po co ktoś kupował drożej, tj. za 349 zł (za tyle jest nadal w sklepie internetowym Lidla) i sprzedaje za mniej? Przecież na tym traci. Trudno mi jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie.
Możliwe, że to zabawki z jakiejś poprzedniej promocji? Możliwe, że wszyscy teraz zeszli z ceny, a wcześniej chcieli jeszcze więcej, ale nie każdy serwis to pokazuje? A może ktoś teraz kupił po obniżce (promka jest od 2 listopada) i chce na tym zarobić?
Jednak i tak dla potencjalnych klientów kupno tej kuchni w sieci zupełnie się nie opłaca. Przynajmniej do końca czasu obecnej promocji.
Szczególnie wtedy, gdy weźmiemy pod uwagę to, że te kuchnie nie zostały wyprzedane. Nadal są w sklepach. – Z całego serca chciałam podziękować wszystkim "vintedziankom", które wystawiają kuchnie za 300 zł, bo dzięki wam wchodząc dzisiaj do Lidla o 17 i widząc tyle kuchni za 165 zł i zero ludzi dookoła, poczułam się, jakbym wygrała na loterii – mówiła sarkastycznie tiktokerka ma.miju.
Lidl oficjalnie tego nie przyzna, ale nie musi, bo ta obniżka to sposób na walkę z cwaniakami. Sprytny sposób, ale jestem daleki od chwalenia tej sieci, bo jest w stanie przecenić stosunkowo drogi produkt o połowę i raczej dalej dobrze na tym wychodzić, to jaka jest jego prawdziwa wartość? I jak bardzo przepłacamy za inne rzeczy, które akurat nie padły łupem "vintedzianek"...
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.