Mieszkaniec Brzegu trafił na SOR po wypadku samochodowym. Z jego relacji wynika, że czekał na badanie kilka godzin. W międzyczasie udało mu się nagrać filmik, na którym widzimy, co wtedy robili lekarze. Jedna z pracownic szpitala... przeglądała internetowy sklep z butami. Brzeski szpital wydał oświadczenie, w którym przedstawia inną wersję wydarzeń.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Nie polecam brzeskiego SORu. Po ciężkich dniach walki z żywiołem, miałem dziś wypadek samochodowy, wybuchły poduszki i doznałem urazu głowy. Od początku określiłem, że jestem po wypadku, boli i kręci mi się w głowie" – zaczął swoją historię mężczyzna na facebookowej stronie "Polecam Nie polecam w Brzegu".
Z dalszej części posta dowiadujemy się, że dopiero po 4 godzinach został "łaskawie" zawołany przez doktora. Skierowano go tylko na RTG, choć uważał, że powinien pójść też na badania tomografem. Po rentgenie miał czekać kolejną godzinę na konsultację lekarską.
Pacjent nagrał film, na którym lekarka przegląda sklep z butami. On w tym czasie czekał na przyjęcie po wypadku
Nie widział innych pacjentów, więc "grzecznie zapytał", czy już może zostać przyjęty. W odpowiedzi miał usłyszeć "do poczekalni". "W tym samym czasie 'doktorzy' bardzo dobrze się bawili, śmiali się, a pani przeglądała buty w internecie w czasie godzin służbowych, zamiast zajmować się pacjentami! Doktor, jeśli można go tak nazwać, od tego czasu był bezczelny i na pytanie, co robi w godzinach służbowych, odpowiedział 'kpie z pana'" – relacjonuje mężczyzna.
"Zachowanie tej dwójki to obraza zawodu doktora. Koniec końców nie została mi udzielona pomoc i opuściłem szpital. Sprawa zostanie przekazana do odpowiednich służb. Szczerze z całego serca nie spodziewałem, że zostanę tak potraktowany kolejny raz, wcześniej została mi również odmówiona pomoc po pęknięciu wrzodu i wody w otrzewnej, jak się później okazało, ten sam lekarz powiedział, że udaję. Na twoje nieszczęście jeszcze żyję" – napisał rozgoryczony pacjent i załączył filmiki z pokoju lekarskiego.
Na filmiku faktycznie widać, że lekarka przewija stronę z butami. Nic dziwnego, że filmik w połączeniu z relacją wzburzył internautów. "Do zwolnienia. Tragedia. Wstyd drodzy państwo", "Może szukała nowych butów/służbowych. Obecne pewnie aż się zdarły od biegania między pacjentami", "Ten szpital to od lat porażka. Dalej nie rozumiem, dlaczego on dalej tak funkcjonuje i nikt się tym nie zajął..." – komentowali.
Brzeskie Centrum Medyczne przedstawia inną wersję wydarzeń. "Lekarka korzystała z krótkiej przerwy"
Do sprawy odniosła się też sama placówka. Brzeskie Centrum Medyczne zapewnia, że cały pobyt pacjenta w szpitalu trwał niespełna 2 godziny, a lekarka korzystała akurat z przerwy i nie miała w kolejce żadnych oczekujących na przyjęcie.
"Dementujemy nieprawdziwe doniesienia dotyczące rzekomego oczekiwania przez pacjenta 4 godzin (tak naprawdę 1 godz. 44 min.) w poczekalni oraz 1 godziny na przyjęcie przez lekarza (tak naprawdę około 10 min). Po dokładnej analizie przebiegu wizyty anonimowego pacjenta informujemy, że pacjent przebywał na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym (SOR) od momentu rejestracji do samowolnego opuszczenia oddziału przez 2 godziny i 14 minut" – czytamy w oświadczeniu.
Szpital jednocześnie uważa, że taki czas oczekiwania spełnia międzynarodowe normy, a dodatkowo w tym czasie "SOR obsłużył dwie karetki oraz kilku innych pacjentów wymagających pilnej interwencji lekarskiej".
"Odnosząc się do nagrania, na którym widać lekarkę przeglądającą portal aukcyjny, informujemy, że w momencie nagrywania nie było pacjentów oczekujących do niej na przyjęcie (co zostało zweryfikowane w systemie monitoringu). Lekarka korzystała z krótkiej 15 min. przerwy po wielogodzinnym przyjmowaniu pacjentów (Kodeks Pracy, art.134). Pozostała cześć opisanej na portalu sytuacji (w tym zachowanie lekarza) jest aktualnie weryfikowane" – zapewnił szpital.
Nie wszystkie wątki więc jeszcze zostały wyjaśnione, ale oświadczenie Brzeskiego Centrum Medycznego i tak nie przekonało internautów. Część dzieli się innymi historiami z wielogodzinnymi pobytami w poczekalni. Tylko nieliczni stają w obronie placówki.
BCM zapewniło, że od lat podejmuje "intensywne działania mające na celu poprawę jakości świadczeń" i zaapelował o zaprzestanie powielania "nieprawdziwych informacji". Pacjenci, którzy mają jakieś przykre doświadczenia, powinni zgłosić to w sekretariacie, a szpital obiecuje się tym zająć.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.