Książulo to jeden z najpopularniejszych polskich youtuberów: specjalizuje się w tematyce kulinarnej. W swoich filmach odwiedza upadające bary i drogie restauracje. Teraz razem ze swoim kolegą Wojkiem robi "rajd" po knajpach celebrytów. Ostatnio byli w lokalu sygnowanym nazwiskiem Piotra Adamczyka. Jak im tam smakowało?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Piotr Adamczyk jest współwłaścicielem restauracji "Stary Dom" na warszawskim Mokotowie. Lokal działa od 2009 roku, czyli już 15 lat. To popularna miejscówka na kulinarnej mapie stolicy, czy jednak przemawia za tym jedzenie, czy postać znanego aktora?
Kim jest Książulo? Jego wizyty w knajpach mogą być błogosławieństwem lub... przekleństwem
Książulo nie jest profesjonalnym krytykiem (co nieraz udowodnił w filmach np. źle odgrzewając pizzę), ale internauci właśnie za to go cenią. Z prostego powodu: to, co podoba się znawcom kuchni, niekoniecznie może smakować zwykłym zjadaczom chleba.
Stąd jego filmiki notują miliony wyświetleń, a z jego zdaniem liczy się mnóstwo osób... a branża gastronomiczna trochę chce, by wybrał się do nich na wizytę i rozreklamował knajpę (czasem potrafi nawet uratować lokal), a trochę się boi, że będzie obsmarowana (a biznes zrujnowany).
Nagranie ze "Starego Domu" ma zaledwie dwa dni, a już dobija do miliona wyświetleń. W filmie widzimy, jak youtuberzy zamawiają kolejne dania i na bieżąco je oceniali. Relacja ma prawie pół godziny, więc nie ma sensu jej streszczać w całości.
Dla niecierpliwych napiszę, że pierwsze wrażenie dotyczące wystroju lokalu, było bardzo pozytywne. Gorzej już z samym jedzeniem. Tzn. nie było fatalnie, ale jak na bardziej ekskluzywny i stosunkowy drogi (o cenach za chwilę) lokal można było spodziewać się czegoś lepszego.
Najlepiej wypadł siekany na ich oczach tatar a najgorzej pierogi (za kwaśne), cynaderki ("okropne") i deser (sucha szarlotka). W dalszej części tekstu znajdziecie zdjęcie paragonu z listą zamówionych dań, a także podsumowanie, które po wyjściu ze "Starego Domu" wygłosił Książulo.
Książulo podsumowuje restaurację Piotra Adamczyka w Warszawie. "Za mało takiego wkładu własnego"
Zapłacili za wszystko 840 zł. W oczy rzuca się nie sama cena, bo jednak wzięli niemal 20 pozycji z menu, ale i opłata serwisowa dla dwóch osób: 76 zł. – Pod koniec, jak już zostawiłem napiwek, zorientowaliśmy się po paragonie, że doliczany jest tutaj serwis. Nie od 4, 6 czy 8 osób, ale zawsze. 10 procent – zauważył youtuber.
Jego zdaniem ogólnie było "średnio". – Żadne z tych dań, które tutaj jedliśmy, nie zostawiło czegoś takiego po sobie, żeby tutaj chcieć jakoś czym prędzej wrócić. Może oprócz tatara, ale, szczerze? Kosztował tyle samo co w Akademii (restauracja Borysa Szyca – red.), a moim zdaniem był bardzo podobny – podsumowuje na koniec.
– Jedynie tutaj był element show. Jeśli na tym wam zależy, to przyszedłbym tutaj, bo cena jest ta sama (59 zł – red.)... a, nie jest ta sama, bo serwis. No to szczerze? Nie wiem. Tatar był po prostu bardzo dobry. To jest ten poziom, którego już się nie da przeskoczyć – stwierdził.
– Jeśli chodzi o zupy, to żur też był fajny, dewolaj był smaczny... Ogólnie niedobre dla mnie były tylko pierogi, szarlotka, sucha, też uważam, że nie powinno tak być, więc powiem, że jest niedobra, dla mnie. Ten schabowy też był smaczny, nie zrozumcie mnie źle, nie było tutaj czuć tego, że za to, że płacimy więcej, dostajemy coś więcej – mówił w filmie.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Ani to nie wyglądało na talerzu jakoś super, ani było to z jakimś takim fajnym twistem. Moim zdaniem za mało takiego wkładu własnego, jakiegoś przybajerzenia dla klienta. Mało poczucia, że jesteś w restauracji, że jesz coś innego, mimo że jesz tego schabowego setny raz, to jednak niektóre restauracje potrafią go podać tak, że powiesz "O, no jakiś inny". Obsługa na plus, wystrój, bardzo ładna knajpa ogólnie na plus te dwie rzeczy.