Od lipca płacimy więcej za prąd. Pomimo wprowadzanych przez rząd mechanizmów osłonowych i różnych regulacji mających chronić nas przed podwyżkami, część z nas i tak dostała zbyt wysokie rachunki. Co robić w takiej sytuacji? Na wstępie powinniśmy się uspokoić, bo możliwe, że dostawca energii źle nam to policzył. Mamy wtedy dwie opcje.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jeszcze do końca czerwca maksymalna cena prądu dla gospodarstw domowych wynosiła 412 złotych netto za megawatogodzinę. Od lipca została niestety podniesiona do 500 zł, ale jest to niezależne od ilości zużytej energii (to akurat dla niektórych pozytywna zmiana, bo wcześniej po przekroczeniu progu, cena wzrastała).
To spowodowało, że średnio rachunki za prąd wzrosły o 14,5 zł. Niedużo? Niby tak, ale sama cena za energię. Trzeba ją jeszcze poprowadzić do naszych domów. Opłaty za dostawę prądu również wzrosły.
"Zmieniły się one z 289 na 430 zł za MWh, co oznacza dodatkowe 23,50 zł miesięcznie na rachunku przeciętnego gospodarstwa domowego. Jednak dzięki nowym przepisom zrezygnowano z opłaty mocowej (10,64 zł), więc ostatecznie wzrost rachunku wyniósł około 27,50 zł netto miesięcznie. Po uwzględnieniu podatków miesięczny koszt wzrósł o ponad 33 zł" – podaje portal gospodarka.dziennik.pl.
Polacy, pomimo obietnic rządu, dostali "rachunku grozy" za prąd. Co powinni zrobić?
Część firm dostarczających prąd wysłało swoim klientom prognozy oparte jeszcze na starych przepisach, w których nie było mowy o wprowadzanych od lipca mechanizmach osłonowych. Stąd wiele osób zdębiało, gdy otrzymało zawyżone rachunki, a miało być przecież inaczej. Nie ukrywają wściekłości w mediach społecznościowych.
– Polacy otrzymali podwyżki rachunków za prąd z 270 do 350, a nawet do 500 zł – zauważyła Beata Lubecka z Radia Zet. Przeprowadzała wywiad z ministrą klimatu i środowiska Pauliną Hennig-Kloska, która wyjaśniła, co powinniśmy zrobić w takiej sytuacji. Są dwie opcje: czekać lub samemu pofatygować się do dostawcy prądu.
Wprowadzone wsparcie finansowe będzie obowiązywać tylko do końca tego roku. Bez niego rachunki byłyby jeszcze wyższe (o te wspomniane 10 zł z hakiem). Ministerstwo Klimatu i Środowiska chce je jednak utrzymać również w 2025 roku.
W projekcie uwzględniono przedłużenie ochrony na kolejny rok, ale ostateczna decyzja będzie leżeć po stronie rządu. Minister finansów Andrzej Domański zapowiedział już w zeszłym miesiącu, że jego resort będzie negocjował z resortami klimatu i przemysłu, by utrzymać obecne ceny prądu.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Jeśli ktoś na rachunku ma cenę wyższą niż 500 zł za MWh, to znaczy, że ma rachunek oparty na prognozie i powinien dostać korektę. Spółki po wprowadzeniu nowych regulacji powinny je rozesłać do odbiorców. (…) Jeśli komuś jednak przypada data płatności, może udać się do najbliższego punktu i skorygować opłatę. Obowiązek jednak leży po stronie dostawcy.