7-latka w środku nocy spacerowała przy torach kolejowych. Przerażoną dziewczynkę zaczepił policjant, który pytał, co ta robi sama w takim miejscu. Dziewczynka odpowiedziała, że z domu wyrzuciła ją matka, a ona sama boi się głównie o 4-letnią siostrę, która została w domu. Okazało się, że rodzice byli nietrzeźwi – to nie koniec bulwersujących faktów.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Do traumatycznej sytuacji doszło 7 sierpnia, jednak policja poinformowała o niej dopiero w piątek 16 sierpnia. 7-letnia dziewczynka spacerowała w środku nocy przy torach kolejowych w Bydgoszczy. Na szczęście została zauważona przez policjanta, który zadał jej kilka pytań.
Dziewczynka podczas rozmowy powiedziała mu, że "mama ugryzła ją w rękę i wyrzuciła z domu, aby ta poszukała ojca". Dziewczynka cały czas podkreślała, że w mieszkaniu została jej czteroletnia siostra, o którą się boi.
Do mieszkania rodziców dziewczynki została wezwana policja. Okazało się, jej rodzice są są pod wpływem alkoholu. 33-letnia matka miała ponad 2,5 promila alkoholu w organizmie, a jej ojciec dzieci ponad promil. W środku, tak jak mówiła 7-latka, znalazła się także jej młodsza siostra.
Dzieci zostały szybko zabrane z mieszkania. O ich losie zdecyduje bydgoski sąd rodzinny. Obecnie są pod opieką pracowników Bydgoskiego Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych. 33-latka usłyszała zarzut narażenia swoich dzieci na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Prokurator objął kobietę policyjnym dozorem. Grozi jej do pięciu lat więzienia.