Od kilku dni głośno jest o koszmarze 13-letniego niepełnosprawnego chłopca, którego matka zostawiła na pastwę losu, doprowadzając do skrajnego wycieńczenia. Dziecko zostało uratowane tylko dzięki interwencji dziadka chłopca. Gdy policjanci weszli do domu, im oczom okazał się widok chłopca zaniedbanego tak, że jego odleżyny sięgały do kości. Kobieta broniła się, że "nie ma obowiązku pokazywać syna".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Piekło zaczęło się w jednym z mieszkań w Ostrołęce. Marzena K. usłyszała zarzuty znęcania się fizycznego i psychicznego ze szczególnym okrucieństwem nad niepełnosprawnym synem.
13-letni Kacper od dawna musiał być przez matkę zaniedbywany i głodzony. Jego niepełnosprawność nie pozwalała mu na ruch, a przez brak opieki i prób jego aktywizacji dorobił się odleżyn sięgających kości – co ustalił dziennikarz TVN24 Warszawa.
Warto w tym momencie podkreślić, że chłopiec otarł się o śmierć, a sprawa mogłaby skończyć się jeszcze gorzej, gdyby nie zainteresowanie rodziny, która nie poddawała się w próbach dowiedzenia się, co dzieje się z chłopcem.
Jak poinformował "Fakt", stanem chłopca był zaniepokojony głównie jego dziadek. Marzena K. często wychodziła z domu, nie było jej w nim nawet kilka dni, ale rodzinie tłumaczyła, że Kacper jest w tym czasie w specjalnym ośrodku, gdzie ma zapewnioną opiekę.
Dziadek chłopca nie uwierzył kobiecie i doprowadził do interwencji. Miało to miejsce, gdy 35-latka z Ostrołęki zabrała dziecko do domu w gminie Kadzidło – bo dowiedziała się, że planowana jest kontrola opieki społecznej.
Wtedy pracowników opieki powiadomił zaniepokojony dziadek. W TVN24 sprawę komentowała wójt gminy Kadzidło Anna Śniadach. – Tam był konflikt w rodzinie i osoba z rodziny zgłosiła się do nas dzień wcześniej, przed tą całą sytuacją, że nie widziała dawno tego dziecka i chciałaby zobaczyć, bo nie wie, co tam się dzieje – mówiła. Pracownik OPS w Kadzidle sporządził notatkę służbową.
Wykonano też telefon do matki chłopca, a ta stwierdziła, że: "nie ma obowiązku pokazywać dziecka". Jej słowa na tyle zaniepokoiły pracowników opieki społecznej, że następnego dnia policja pojawiła się w miejscu zamieszkania chłopca.
13-letni Kacper był skrajnie zaniedbany, spragniony, miał odleżyny aż do kości. Chłopiec natychmiast został przewieziony do szpitala, a jego matkę zatrzymano. Kobieta nie przyznaje się do stawianych jej zarzutów.
"Fakt" rozmawiał o stanie Kacpra z prof. medycyny Andrzejem Radzikowskim, cenionym pediatrą. Jak przyznał, nie zna szczegółów sprawy, ale wszystko wygląda na to, że jest to wstrząsająca historia celowego głodzenia dziecka.
– Tak wyglądały ofiary w obozach koncentracyjnych czy getcie. Na początku pojawia się wychudzenie, potem zanik mięśni, a w końcu dziecko przestaje odczuwać łaknienie. Tworzy się błędne koło, które może prowadzić do śmierci – ocenił profesor Radzikowski.
Matka zagłodziła na śmierć 3-latkę, bo pojechała nad morze
Niestety, historia z Ostrołęki nie jest wyjątkiem. Zaledwie kilka dni wcześniej informowaliśmy w TopNewsach o wstrząsającej sprawie znęcania się przez matkę nad 3-letnią dziewczynką. Kobieta od dawna zaniedbywała niepełnosprawną córkę, ostatecznie zostawiła ją w domu bez jedzenia i wody na kilka dni, gdy pojechała na urlop nad morze. Dziecko zmarło, a kobieta została aresztowana – aktualnie na 3 miesiące.