Afera dotyczy sieci Crazy Bubble: w Polsce mają ponad 200 lokali na zasadach franczyzy, głównie w centrach handlowych. Na swoim biznesie zarabiają miliony złotych. Historia opisana przez ojca rzuca nowe światło na to, skąd może pochodzić część zysków: z oszczędności na klientach. Przynajmniej tak może być w Galerii Korona w Kielcach.
Afera z Crazy Bubble. Leją mniej bubble tea niż zapewniają w menu?
"Pod koniec maja córka namówiła mnie na kupno napoju w ich kieleckim lokalu. Wg menu są dwie pojemności - 0,5 i 0,7 litra. Wzięliśmy ten większy. Coś mi ten kubek nie leżał więc sprawdziłem - do deklarowanego 0,7 litra weszło pod brzeg ~615 ml" – napisał na Wykopie.
Napisał do przedstawicieli firmy, ale nikt mu nie odpowiedział, więc zgłosił sprawę do Świętokrzyskiego Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej, który przeprowadził własną kontrolę w tej samej placówce. Inspektorzy kupili dwa napoje i w obu nie zgadzała się pojemność.
Wojewódzki Inspektorat Inspekcji Handlowej w Kielcach
WIIH dodał na koniec, że "zostaną wszczęte procedury zgodnie z obowiązującymi przepisami". Z kolei mężczyzna skwitował całą aferę wymownymi słowami: "Fajnie muszą ru***ć ludzi na tych kubkach w skali dnia, miesiąca czy roku".
Sieć Crazy Bubble odpowiada. Chce m.in. skontrolować Świętokrzyski Wojewódzki Inspektorat Handlowy
Właściciel sieci, Paweł Kłosowski, był zaskoczony wpisem z Wykopu w odpowiedzi przesłanej redakcji WP Finanse. Od razu jednak zarządził kontrole pojemności napojów we wszystkich lokalach w Polsce.
"Podjęliśmy natychmiastowe działania mające na celu dokładne zbadanie sprawy i wdrożenie odpowiednich środków zaradczych. Skontaktowaliśmy się z producentem opakowań, a także zawnioskowaliśmy o przeprowadzenie dodatkowej, obiektywnej analizy pojemności naszych kubeczków przez Główny Urząd Miar" – zapewnił właściciel Crazy Bubble.
Zamierzają także skontrolować metodologię pomiarów, której użyła Inspekcja Handlowa. Sieć twierdzi, że na objętość bubble tea wpływają też dodatki czy napowietrzenie.
Paweł Kłosowski
Właściciel Crazy Bubble
Zapewnił, że kluczowe składniki Crazy Bubble są importowane z Tajwanu, ojczyzny bubble tea, a wszystkie dodatki jak np. opakowania słomki mają odpowiednie certyfikaty i spełniają unijne dyrektywy. Jest otwarty na współpracę z instytucjami, by wyjaśnić tę sytuację, a wyniki obecnej kontroli mają być wkrótce opublikowane.
Zobacz także