Noworodek trafił do szpitala w Gorzowie Wielkopolskim ze strasznymi obrażeniami głowy w zeszłym tygodniu. Niestety lekarzom nie udało się uratować zaledwie 19-dniowego Rafałka. Dzisiejsza sekcja zwłok wykazała dokładną przyczynę śmierci chłopczyka. W międzyczasie dziennikarze dotarli do znajomych rodziców. Ich relacje są wstrząsające.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Niespełna trzytygodniowe dziecko w trybie pilnym zostało przyjęte na oddział noworodkowy gorzowskiego szpitala w zeszłą środę (19 czerwca). Było w stanie bardzo ciężkim.
"Było reanimowane, ma krwiaki w głowie oraz odklejoną siatkówkę oka" – przekazała wtedy reporterka RMF MAXX Dorota Wleklik. Sprawą od razu zajęła się prokuratura. Zatrzymano rodziców: 25-letnią Juliannę K. i o rok starszego Marcina W. oraz babcię Rafałka, który przyszedł na światy w Dzień Dziecka, 1 czerwca.
Lekarze walczyli o życie Rafałka, a matka siedziała w telefonie. "Po niej to spłynęło całkowicie"
"Fakt" porozmawiał ze znajomymi rodziców niemowlaka. Opowiedzieli, jak mieli zachowywać się w szpitalu, kiedy lekarze walczyli o życie ich dziecka.
– Julii w ogóle nie wzruszyło to, że jej dziecko umiera. Usiadła i pisała wiadomość do jakiejś swojej koleżanki. Po niej to spłynęło całkowicie. Całkowicie. Marcin płakał –powiedziała znajoma rodziców.
Ich znajomi są w głębokim szoku, ponieważ para wydawała się cieszyć z narodzin dziecka. Brali od nich ubranka i wózek, wytatuowali sobie nawet na przedramionach datę narodzin i imię synka. Ojciec wrzucił też do sieci wspólne zdjęcie, na którym trzyma Rafałka w ramionach.
– Co się tam wydarzyło? Nie wiem, nie potrafię tego zrozumieć, ale mam nadzieję, że poniosą karę i będą cierpieli, tak samo jak to maleństwo – przyznała rozmówczyni "Faktu".
Para pracowała przy pakowaniu i sortowaniu produktów w firmie logistycznej w Niemczech, a Marcin W. dorabiał przy sprzątaniu pociągów w Gorzowie. Partnerka miała być bardzo o niego zazdrosna.
To 58-letnia babcia od strony matki miała zaalarmować służby, a potem została przesłuchana w charakterze świadka. Już wyszła na wolność. Sąsiedzi jednak nie mieli o niej dobrego zdania, delikatnie mówiąc.
— Ona ma wielu wrogów. Znęcała się nad Julią. Pozwoliła, żeby ten ćpun i pijak był przy jej wnuku. Czemu nie zawiadomiła opieki, że z dzieckiem przebywa ćpun? Marcinowi przecież już wcześniej odebrali prawa do dziecka z poprzedniego związku — mówi osoba z otoczenia rodziny.
Są wyniki sekcji zwłok Rafałka z Gorzowa. Rodzice siedzą w areszcie i mówią, że są niewinni
"Radio Zet" z kolei podaje, że to rodzice zadzwonili pod numer alarmowy, bo ich dziecko miało "zatrucie pokarmowe". Dziś (poniedziałek, 24 czerwca) opublikowano wyniki sekcji zwłok noworodka, które mówią coś zupełnie innego. Chłopczyk miał zespół dziecka maltretowanego.
– Sekcja wykazała, że przyczyną zgonu noworodka były obrażenia czaszkowo-mózgowe, powikłane obrzękiem i śmiercią mózgu – powiedział PAP prokurator Andrzej Bogacz, zastępca prokuratora rejonowego w Gorzowie Wlkp.
Rodzice po usłyszeniu zarzutów zarzuty znęcania się nad osobą nieporadną oraz spowodowania ciężkich obrażeń ciała, przez które dziecko zmarło w szpitalu w szpitalu, zostali zamknięcie w areszcie. Całkowicie wypierają się stosowania przemocy. Grozi im od 3 do 20 lat pozbawienia wolności.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Ja miałam takie odczucie, że to ona znęcała się nad nim psychicznie. Ona robiła mu awantury, że na tej kolei to same k***y z nim pracują. On na chwilę nie mógł odłożyć telefonu, bo jak ona napisała wiadomość, to on musiał natychmiast odpisać, bo inaczej od razu miał awanturę. Albo musiał się wcześniej zwolnić z pracy, bo ona bała się burzy.