Carlotta Bertotti do 18 roku życia ukrywała swoją prawdziwe oblicze pod grubą warstwą makijażu. Wszystko przez niebieskie znamię, które pojawiło się w dzieciństwie i zaczęło rosnąć. Objęło połowę twarzy wraz z okiem. W końcu zrozumiała, że starając się upodabniać do innych, przestaje być sobą. Włoszka obecnie jest popularną influencerką, modelką i ikoną samoakceptacji.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Carlotta Bertotti malowała się od 8. roku życia. Próbowała w ten sposób zakryć szaro-niebieskie znamię Oty. Taka zmiana skórna jest bardzo rzadka u ludzi o jasnej karnacji. Zajmuje zwykle połowę twarzy. Nie tylko skórę, ale i spojówkę, powiekę, twardówkę, mięśnie oka.
Przez to, że obejmuje tyle różnych tkanek, nie da się tego usunąć chirurgicznie i "towarzyszy" nam do końca życia. Można ją jedynie zakrywać mocnym makijażem. Carlotta przed pójściem do szkoły malowała się godzinami i dodatkowo zakładała specjalne soczewki zamawiane ze Stanów.
Malowała się przed szkołą 2 godziny, by ukryć znamię. W końcu pomyślała: "dość!"
– Każdego poranka, przez wiele lat tworzyłam postać, z którą chciałam, by ludzie mnie kojarzyli, ale nie odnajdywałam się w niej, czułam się samotna. Jedyną zaletą było to, że dawała mi możliwość bycia taką, jak wszyscy inni – mówiła w jednym z wywiadów.
Jakby tego było mało, kiedy miała 12 lat, zdiagnozowano u niej nowotwór, który doprowadził do paraliżu części twarzy i negatywnie wpłynął na jej zdrowie. Również psychiczne, bo już zupełnie podkopało to jej pewność siebie.
W końcu jednak miała dość ukrywania się i udawania kogoś, kim nie jest. Starała się dopasować i wyglądać jak inni, ale wciąż czuła się outsiderką. Kiedy miała 18 lat na szkolnej wycieczce do Walencji, postanowiła zmyć make-up na twarzy i pokazać, jak wygląda pod tą "maską".
W szoku była przede wszystkim ona - jej rówieśnicy nie wyśmiali jej, ani nie odtrącili. Aż ich dopytywała, czy nie wygląda jak "dziwadło z cyrku", ale oni wcale tak na nią nie patrzyli.
Carlotty Bertotti została modelką, a także inspiruje ludzi to akceptacji swojego wyglądu
Później dokonała też coming outu w mediach społecznościowych. Zaczęła dzielić się historią swojego życia, a także poradami dla osób, które mają podobne problemy. Wydała też biografię: "Incancellabile" (pl. Niezmywalny).
– Przez osiemnaście lat ukrywałam swój wygląd i próbując wyglądać jak inni, przestałam wyglądać jak ja. Dziś jednak zrozumiałam, że nie muszę się ukrywać, że swoją wyjątkowością mogę pomóc innym w wyrażaniu siebie – mówiła.
Dziś ma 24 lata. Jej wyjątkowa uroda sprawiła też, że jest rozchwytywana przez fotografów i agencje modelingowe. Na Instagramie ma 340 tys. obserwujących, którzy dzięki jej odwadze i szczerości starają się zaakceptować również i siebie.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.