Na jaw nieustannie wychodzą nowe szczegóły przestępczej działalności Dagmary Kaźmierskiej. Teraz dowiedzieliśmy się o losach jednej z pracownic agencji towarzyskiej, a dokładnie Bernardetty Ch. Kobietę chciał z agencji uratować mężczyzna, który się w niej zakochał. Leszek Sz. opowiedział, co wtedy się działo. Dagmara miała go nazwać śmieciem, a jej pomocnicy grozili mężczyźnie napadem na jego rodzinę. Wycenili, ile ma zapłacić za kobietę.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Zakochał się w kobiecie z agencji Dagmary – próbował ją ratować
Jak już dowiedzieliśmy się ze śledztw portalu Goniec.pl, kobiety z agencji towarzyskiej prowadzone przez Dagmarę Kaźmierską nie mogły tak po prostu zrezygnować z pracy.
Karą za nieposłuszeństwo wobec Dagmary był gwałtze strony jednego z jej męskich współpracowników. Jedna z rozmówczyń portalu, Maria A. twierdziła, że była odurzana narkotykami do tego stopnia, że nie miała siły wstać z łóżka. Musiała uprawiać seks nie tylko z klientami, ale i "żołnierzami" Dagmary Kaźmierskiej.
"Ruski" miał zmuszać kobietę do brania amfetaminy, bo jak nie, "to przyjdzie Krzysiek". Seks z Krzyśkiem w przybytku Kaźmierskiej był karą dla nieposłusznych pracownic. Krzysiek, jak twierdziła Maria A., to "łajzowaty, niedomyty i nieuprzejmy" mężczyzna. Nic więc dziwnego, że kobiety próbowały uciekać za wszelką cenę.
Jedną z nich była Bernadetta, którą wyciągnąć z agencji chciał mężczyzna, który się w niej zakochał. Wcześniej Leszek Sz. był klientem w przybytku, postanowił jednak zabrać stamtąd kobietę.
Portalowi Goniec.pl powiedział, jak wyglądała próba zabrania Bernadetty od Dagmary i prześladowców. Mężczyzna był emerytowanym budowlańcem przed pięćdziesiątką, w klubie "Heidi" wymienił się numerami telefonu z Bernadettą. Z rozmów z nią dowiedział się, jak wyglądała praca u Dagmary Kaźmierskiej. Zakochał się w Bernadetcie i oficjalnie zaczęli być razem.
Leszkowi kobieta opowiedziała, że Dagmara oszukuje ją na pieniądze, ze 150 złotych, które płaci klient, Bernadetta uzyskiwała jedynie 70. Mężczyzna w rozmowie z portalem potwierdził również, że kobieta została kiedyś wypchnięta przez okno. Opisał historię, gdy próbował uciec ze swoją partnerką i był ścigany przez niejakiego Heńka i łysego mężczyznę.
– Dogoniło mnie wiśniowe BMW. Wyprzedziło mnie i zajechało mi drogę. Z samochodu wyskoczył Heniek, który prowadził, i jeszcze drugi łysy mężczyzna. Podbiegli do mojego samochodu i otworzyli drzwi. Ja ruszyłem na wstecznym. Przypuszczałem, że może się coś nam stać i postanowiłem uciekać – zaznaczył.
Leszek Sz. miał zapłacić 2 tys. haraczu za wolność kobiety
Mężczyźni grozili Leszkowi, nie tylko mówili, że go znajdą, ale że napadną na jego rodzinę. "Połamię twojemu staremu ręce i nogi" – miał powiedzieć Heniek. Żołnierze Dagmary straszyli, że narobią mężczyźnie wstydu przy całej rodzinie, mówiąc, że to kara za korzystanie z usług ich prostytutek i niepłacenie – miały to potwierdzić inne pracownice agencji.
Bernadetta została wyceniona na 500 zł. Gdy Leszek wraz z kobietą udali się do agencji, by odebrać dowód osobisty i raz na zawsze zniknąć, usłyszeli, że to nie koniec haraczu. Kazali Leszkowi zapłacić 2 tys. złotych za kobietę, a były to dla niego pieniądze zupełnie nieosiągalne w tamtym czasie.
– Leszek był bardzo przerażony. Nie miał możliwości zebrania 500 zł, a co dopiero 2 tys. Był załamany — mówiła Bernadetta. Zaznaczyła także, że zachęcała mężczyznę do zgłoszenia sprawy na policję, ale ten bardzo obawiał się, że Heniek "połamie mu rodziców" i bardzo się tego obawiał.
Leszek Sz. postanowił, że zapłaci haracz. Jak informuje portal Goniec, historia pary urywa się w momencie, gdy Leszek Sz. jedzie do Niemiec do pracy, a Bernadetta wraca do pracy w "Heidi".