Wstrząsające fakty o zabetonowanym mężczyźnie. "Stracił przez nich pieniądze i życie"
redakcja Topnewsy
24 kwietnia 2024, 10:43·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 24 kwietnia 2024, 10:43
Pisaliśmy już o wstrząsającym odkryciu w Płaczewie w województwie pomorskim. Na jednej z posesji znaleziono zwłoki mężczyzny, które były częściowo zabetonowane. Takie informacje przekazała pomorska policja. Ofiarą okazał się mężczyzna i imieniu Krzysztof. Szokować może relacja jego sąsiadów i znajomych, którą opublikował "Fakt".
Reklama.
Reklama.
Ciało Krzysztofa odnaleziono w garażu na terenie prywatnej posesji. Jak już informowaliśmy w Top Newsach, w tej sprawie dotąd zatrzymano aż 7 osób. Jak wcześniej dowiedział się nieoficjalnie reporter Radia Gdańsk, zwłoki mężczyzny były częściowo zabetonowane.
Z nieoficjalnych informacji wynikało, że mężczyzna nie żył już w momencie, gdy jego ciało umieszczono na jednej z posesji w Płaczewie. Potem na ciało miał zostać wylany beton. By wydobyć zwłoki, trzeba było wezwać strażaków.
Śledczy podejrzewali, że możliwe były dwie hipotezy: zabójstwa oraz pobicia ze skutkiem śmiertelnym. Za takie przestępstwo grozi nawet dożywocie.
Zabetonowane ciało mężczyzny w Płaczewie – nowe fakty
Ciało Krzysztofa znaleziono w garażu na terenie prywatnej posesji. Do pierwszych zatrzymań osób powiązanych ze sprawą doszło w nocy z soboty na niedzielę. Następne miały miejsce w niedzielę i poniedziałek.
Zwłoki mężczyzny były ukryte w garażu i zalane betonem pod posadzką garażu. Po usunięciu gruzu i ziemi możliwe było wydobycie ciała i zabezpieczenie go do badań sekcyjnych.
Tymczasem na jaw wychodzą okoliczności, w jakich miało dojść do zabójstwa. Pokrzywdzony w nocy z 11 na 12 kwietnia miał uczestniczyć w libacji alkoholowej, podczas której prawdopodobnie doszło do sprzeczki.
Pokrzywdzony miał być bity i kopany po całym ciele. Następnie jego ciało przeniesiono do innej miejscowości i ukryto w wykopanym dole w garażu, który zalano betonem.
– W trakcie przeprowadzonej sekcji zwłok biegły stwierdził zmiany urazowe w postaci stłuczeń powłok głowy i twarzy ze złamaniem kości nosa, kości podstawy i sklepienia czaszki. Bezpośrednią przyczyną śmierci mężczyzny był krwiak podtwardówkowy współistniejący z obrzękiem mózgu – przekazała Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Zarzut zabójstwa w zamiarze bezpośrednim przedstawiono czterem mężczyznom wieku 17, 23, 34 lat i 40 lat, przy czym 34-latek dopuścił się tego czynu w ramach wielokrotnego powrotu do przestępstwa.
– Poza jednym, podejrzani nie przyznają się do popełnienia zarzuconego przestępstwa. Dwaj z nich złożyli wyjaśnienia, w których nie negując udziału w samym zdarzeniu, umniejszali swoją rolę – przekazała prokurator Wawryniuk w rozmowie z "Faktem".
Według relacji tabloidu sąsiedzi Krzysztofa wspominają go jako dobrego i ufnego człowieka. – Był pod opieką pomocy społecznej, ale pracował, gdzie się dało, bo przecież z pieniędzy, które otrzymywał z opieki starczało mu ledwie na wynajem mieszkania. Był bardzo pracowity. Kładł kostkę brukową w jednej z firm budowlanych i chwytał się dorywczych prac u ludzi – przekazała znajoma zmarłego Krzysztofa.
Jak twierdzi kobieta, rodzina, u której pracował Krzysztof, miała wobec niego złe intencje.
– Z tego co wiem, to oni chcieli wziąć na niego kredyt. Podejrzewam, że chcieli go do tego zmusić. Wziął wypłatę z pracy i następnego dnia już go nie było. Przypuszczam, że stracił przez nich pieniądze, a potem życie. Chcieli go po prostu wykorzystać – powiedziała.