Zagadki matematyczne sprawiają, że nawet w social mediach znajdziemy wartościowe posty. Żartuję, nie jest aż tak źle, ale jest w tych łamigłówkach coś, co sprawia, że są popularne: dają rozrywkę, satysfakcję i trenują umysł: chociażby przez przypominanie i utrwalanie wiedzy ze szkoły. Tak też jest z prezentowanym tutaj równaniem z piątkami.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ostatnim matematycznym hitem sieci okazała się zagadka, która na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie skomplikowanej i trudnej, ale większość internautów szybko sobie z nią radzi. I to nawet bez kalkulatora.
"Zagadka z piątkami" dla wielu jest banalna, ale niektórym sprawia sporyu problem
Kluczowa do rozwiązania tego równania jest znajomości kolejności działań. Jeśli wiemy, co wykonujemy pierwsze, to potem powinna nam pójść jak spłatka. Wśród ok. 2 tysięcy komentarzy pod poniższym postem większość podaje prawidłowy wynik. A wy?
Rozwiązanie tej zagadki to oczywiście 1, czyli odpowiedź "b". Najpierw oczywiście zaczynamy od mnożenia i dzielenia (w tej kolejności) środkowych "piątek". Daje to nam wynik 5. U góry zostaje nam zatem 5+5-1=5. Dzielenie tego przez dolne 5 da nam 1, które podniesione do potęgi 5 również pozostanie "jedynką".
Aż trudno uwierzyć, że wiele komentarzy wskazuje na odpowiedź "a", czyli 0 i "c", czyli 5. Nie wiem jakim cudem komuś tak wyszło: może w pierwszym przypadku w środku nawiasu coś namieszali z kolejnością działań i u góry wyszło im zero, a w drugim zapomnieli o potędze? Nie ma to znaczenia. Prawidłowy wynik jest tylko jeden i tyle. Więcej zagadek matematycznych (i nie tylko) znajdziecie w innych naszych artykułach.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.