Jak wskazał TSUE, termin na przyjęcie dyrektyw minął 21 grudnia 2020 roku. Trybunał nie przyjął polskich wyjaśnień. "Ani podnoszona przez Polskę nieprecyzyjność przepisów, ani skutki pandemii Covid-19 nie usprawiedliwiają zarzucanego przez Komisję uchybienia" – podaje TSUE w uzasadnieniu wyroku.
Ministerstwo Cyfryzacji przekazało, że to zaniechania poprzedniego rządu sprawiły, że Polska będzie musiała płacić wysokie kary.
– Pozostajemy w dialogu z Komisją Europejską, dążąc do sprawnego i pełnego wdrożenia przepisów Europejskiego kodeksu łączności elektronicznej. Jest to jeden z naszych priorytetów – mówi wiceminister cyfryzacji Michał Gramatyka.
Minister ds. europejskich Adam Szłapka dodał w rozmowie z RMF FM, że ustawa, która ma przystosować polskie prawodawstwo do europejskiego prawa, jest w konsultacjach pomiędzy ministerstwami rządu Tuska. Zakończenie rządowego etapu planowane jest na maj 2024 roku, by projekty mogły zostać skierowane do Sejmu najpóźniej w kolejnym miesiącu. I dopóki ustawa nie zostanie uchwalona przez polski parlament i nie wejdzie w życie, Polska będzie musiała płacić 50 tysięcy euro dziennie. Pieniądze polskie Ministerstwo Finansów będzie przelewać na konto Komisji Europejskiej.
Wspomnijmy, że prace legislacyjne dotyczące Europejskiego kodeksu łączności elektronicznej i jego implementacji do polskiego prawa zaczęły się w lipcu 2020 roku, ale projekt ustawy Prawo komunikacji elektronicznej nie został przyjęty w czasie rządów PiS.
Projekt wzbudzał sporo kontrowersji za sprawą zapisów o tzw. Lex Pilot, czyli ustalenia programów na pilotach widzów oraz potencjalnych zamiarów wdrożenia regulacji dotyczących kontroli czatów. Ostatecznie rząd PiS wycofał się z tych pomysłów.