O porno-skandalu w miejskim ratuszu we Wrocławiu słyszała niemal cała Polska. Jedna z urzędniczek nagrywała erotyczne filmiki w czasie pracy. Jak można się domyślić - już tam nie pracuje. Dziennikarz, który ujawnił całą sprawę, teraz zastanawia się, co ją skłoniło do tak brawurowego zachowania. Ma pewną teorię.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
49-letnia pracowniczka urzędu miejskiego we Wrocławiu dorabiała sobie, rozbierając się przed kamerą i wrzucając to potem do sieci (np. na OnlyFans). Marcin Torz z youtube'owego kanału serwisu ujawniamy.com, nie miał wątpliwości, że filmiki były kręcone w jej gabinecie. Opowiedział o tym w reportażu.
"Torz opublikował fragment nagrania o pornograficznym charakterze, na którym pracownica urzędu miejskiego rozbierała się przed kamerą. Jak twierdził dziennikarz, film był nagrany w jej gabinecie, o czym ma świadczyć fragment jego materiału, gdzie pokazał te same obecne w gabinecie przedmioty. W drugim przypadku nagrali je jego ludzie, którzy sprawdzali, czy to istotnie gabinet urzędu miejskiego" – pisaliśmy w TopNewsach.
Poprosiliśmy też o komentarz urząd miejski we Wrocławiu. Biuro prasowe potwierdziło, że te praktyki miały miejsce. Pracownica dzień po publikacji materiału (8 lutego) złożyła wypowiedzenie.
Urzędniczka kręciła porno, bo była do tego "zmuszona"? Internauci mają inną teorię
Marcin Torz wrzucił kolejny film na YouTube, w którym zastanawia się, dlaczego 49-latka nagrywała porno w godzinach pracy - i do tego w urzędzie miasta.
"Dlatego że musiała dorabiać do żenująco niskiej pensji urzędnika. Czy wiecie, ile zarabia urzędnik we Wrocławiu? Ja już wiem i to są takie kwoty, że naprawdę ja się pani Monice w ogóle nie dziwię, że musiała jeszcze robić na boku, żeby związać koniec z końcem" – przyznał.
Dziennikarz teoretyzował dalej, że być może pani Monika była specjalistką w urzędzie - wtedy zarabiałaby o niecały tysiąc złotych więcej (4400 zł na rękę), co w obecnych czasach też nie jest jakąś dużą kwotą. "Zarobki są żałosne" – podsumował.
Zwrócił też uwagę na niesprawiedliwe pensje, jeśli spojrzymy na płeć urzędników we Wrocławiu: kobiety zarabiają tam średnio o prawie 700 zł mniej niż mężczyźni. Zaznaczył, że pań pracuje tam więcej, ale nie zmienia to faktu, że panom się to bardziej opłaca.
Internauci mają inną teorię. Według nich to właśnie praca w urzędzie mogła być tą dodatkową dla pani Moniki. I jej do tego nie zmuszał.
"Ona dorabiała jako modelka/influencerka reklamująca różnego rodzaju produkty, tak więc bez przesady z tym zmuszaniem. Urzędnicy miejscy i tak lepiej zarabiają niż państwowi", "Coś mi się wydaje, że było wręcz odwrotnie i to przyjemną pracą w urzędzie pani Monika dorabiała sobie do swojego głównego zajęcia. Najwidoczniej praca w urzędzie nie wymagała zbytniego zaangażowania i dawała sporo wolnego czasu na kręcenie filmików, a do tego hajs co miesiąc wpadał na konto" – piszą pod materiałem na YT.
Twierdzą też, że nie mogła narzekać na biedę, bo miała za sobą wcale przecież nietanie zabiegi i operacje plastyczne, a na OnlyFans śledziły ją setki (o ile nie tysiące) osób, które płaciły 20 dolarów miesięcznie za dostęp do zdjęć i nagrań. Jak było naprawdę? Możliwe, że nigdy się nie dowiemy.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Referentka, to jest najniższy stopień w urzędzie miejskim Wrocławia. Być może na tym stopniu zaszeregowania była pani Monika. Referentka zarabia średnio w urzędzie 4465 zł brutto, co przekłada się na 3,5 tys. zł netto. Tyle się zarabia na najniższym szczeblu w urzędzie miejskim Wrocławia. Czy jesteś w stanie się utrzymać za 3,5 tys. zł miesięcznie? Jak nie będziesz co dzień jadł to jesteś. We Wrocławiu, jakimkolwiek dużym mieście, nie jesteś się w stanie utrzymać, chyba że naprawdę wielu rzeczy będziesz sobie odmawiać jak choćby własnego mieszkania i kredytu na nie.