To mama 6-letniego Olka dokonała strasznego odkrycia. Mały synek nie dawał żadnych oznak życia. Został zamordowany. Obok ciała chłopczyka leżał martwy pies. W domu nie było ojca dziecka. Na nagraniach z monitoringu widać było, jak 44-letni wojskowy Grzegorz Borys ucieka w stronę lasu. 6 listopada po 18 dniach obławy znaleziono na miejscu zbrodni jego ciało.
Nowe ustalenia w miejscu zbrodni poczynił dziennik "Fakt". Jak się okazało, wdowa po Grzegorzu Borysie musi opuścić swoje mieszkanie w Gdyni. Taka jest decyzja Agencji Mienia Wojskowego, do której dotarła gazeta. Wdowa po Grzegorzu Borysie dostała ultimatum. Poznała termin, do którego musi oddać klucze do lokalu.
Właścicielem mieszkania jest właśnie AMW. To trzypokojowy lokal o powierzchni około 70 metrów kwadratowych na parterze bloku przy ul. Górniczej w Gdyni.
– Oddział Regionalny AMW w Gdyni pozostaje w stałym kontakcie z psychologiem Komendy Portu Wojennego, opiekującym się rodziną zmarłego żołnierza Grzegorza Borysa. Wdowa po zmarłym żołnierzu nie wnioskowała do AMW o przyznanie jej innego lokalu mieszkalnego – powiedziała "Faktowi" Małgorzata Weber, rzeczniczka prasowa Agencji Mienia Wojskowego. Dlaczego zdecydowano o odebraniu mieszkania żonie Grzegorza Borysa?
– Prawo do zakwaterowania, do dnia śmierci żołnierza zawodowego Grzegorza Borysa oraz członków jego rodziny, realizowane było w formie przydziału kwatery położonej w Gdyni, przy ul. Górniczej. Uprawnienie do zamieszkiwania w kwaterze przysługiwało osobom przez wskazany w decyzji przydziału kwatery czas pełnienia przez Grzegorza Borysa zawodowej służby wojskowej w miejscowości Gdynia – powiedziała w rozmowie z "Faktem" Małgorzata Weber.
Czytaj także: https://topnewsy.pl/1511,wielka-brytania-2-latek-zmarl-z-glodu-przytulony-do-ciala-ojca– W związku ze śmiercią żołnierza Grzegorza Borysa, według przepisów prawa członkowie jego rodziny – wdowa oraz dziecko – utracili legitymację do zajmowania kwatery i zobowiązani są do jej opróżnienia oraz przekazania jej do dyspozycji Agencji w stanie wolnym od osób i rzeczy – przekazała rzeczniczka AMW. Stanowi o tym przepis art. 29b ustawy z 22.06.1995 r. o zakwaterowaniu Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej, zgodnie z którym: "Osoby inne niż żołnierz zawodowy, które zamieszkują kwatery albo inne lokale mieszkalne, są obowiązane do ich opróżnienia w terminie trzydziestu dni od dnia doręczenia wezwania właściwego dyrektora oddziału regionalnego (…)".
Tej zbrodni nie da się tak po prostu puścić w niepamięć. W październiku w Gdyni został zamordowany 6-letni Olek, a oprawcą miał okazał się jego ojciec Grzegorz Borys. Przynajmniej takie były do tej pory podejrzenia, gdyż śledztwo nadal trwa. Teraz media dotarły do nowych okoliczności śmierci chłopca. Jak donosił na początku stycznia "Fakt", światło dzienne ujrzały nowe okoliczności śmierci 6-letniego chłopca. Okazało się, że kiedy doszło do zbrodni, rodzice chłopca nie mieszkali razem, a kilkuletni młodzieniec był jedynie u ojca na noc.
Informator tabloidu donosi, że w małżeństwie Karoliny i Grzegorza od dłuższego czasu nie układało się najlepiej. Zakochani byli właśnie w trakcie rozwodu, a partnerka Borysa kilka tygodni przed zabójstwem wyprowadziła się do rodziców.
"Zamieszkała tam z dziećmi. Karolina i Grzegorz później jeszcze przez jakiś czas próbowali ratować małżeństwo. Grzegorz zamieszkał nawet z żoną u jej rodziców, ale to niczego nie poprawiło. On musiał się stamtąd wyprowadzić" – zdradziło źródło "Faktu". Jak się okazało, zakochani na dobre rozstali się już przed wakacjami ubiegłego roku. Karolina wraz z dziećmi mieszkała u swoich rodziców, z kolei 44-letni mężczyzna zajmował mieszkanie w Gdyni przy ulicy Górniczej.