Pijany policjant wiózł kolegów na dachu kabrioletu. Zginęli, a on uciekł
redakcja Topnewsy
06 grudnia 2023, 17:15·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 06 grudnia 2023, 17:15
Policjant pod koniec lipca 2022 roku spowodował śmiertelny wypadek w Kobyłce pod Warszawą. Wsiadł do dwuosobowego kabrioletu i zabrał trzech kolegów. Ci, którzy jechali na dachu, zginęli. We wtorek zapadł prawomocny wyrok w sprawie.
Reklama.
Reklama.
Pod koniec lipca w Kobyłce pod Warszawą policjant Adrian B. jechał kabrioletem Mercedesem SL500 o mocy 400 koni mechanicznych. Był już po służbie. Na fotelu pasażera siedział jego przyjaciel, który w sądzie powiedział potem "jak rodzina" – czytamy w TVN Warszawa.
Na dachu kabrioleta, nominalnie dwuosobowego, podróżowało jeszcze dwóch mężczyzn. Wszyscy byli pijani.
Czytaj także: 23-latka wjechała na rondo. Była tak pijana, że wszystko jej się pomyliło [FILM]
Wyjechali z Kobyłki około 0.10. 10 minut później przejechali przez opadające rogatki. Mknęli ponad 90 kilometrów na godzinę. Nagle kierowca stracił panowanie nad autem, uderzył w krawężnik, a potem w słup. Mężczyźni, którzy jechali na dachu, zginęli od razu. Obaj mieli żony i dzieci.
We wtorek zapadł prawomocny wyrok w tej sprawie. Adrian B. dostał osiem i pół roku więzienia. Obrońca oskarżonego uważał, że wyrok jest zbyt surowy. Wnosił o jego zmniejszenie i skazanie jego klienta na pięć miesięcy za to, że wsiadł po kieliszku. I na pięć lat za spowodowanie wypadku.
Obrońca oskarżonego przyznał, że to, iż Adrian B. był funkcjonariuszem policji, był obciążający.
Jednak przy tym miał zastrzeżenia do wyroku. – Co do kary nigdy się nie zgodzę, że ma otrzymać większą, bo jest policjantem. A gdyby to był sędzia, prokurator, adwokat? To kara będzie większa? A gdy będzie rolnik, to mniejsza? Nie, kara musi być jednakowa – mówił.
Obrońca oskarżonego przypomniał, że żona oskarżonego, jeszcze przed ogłoszeniem wyroku w sądzie pierwszej instancji, w jego imieniu, przekazała wdowom po 50 tysięcy złotych w ramach zadośćuczynienia. – To się rzadko zdarza, ale to była jedna rodzina – powiedział. Kobieta odkupiła też rozbity kabriolet.
Bronił też swojego klienta, wskazując, że był przykładnym mężem i funkcjonariuszem policji bez zastrzeżeń. – Jest opinia kuratora. Bardzo dobry, przykładny mąż, funkcjonariusz policji bez zastrzeżeń. Można powiedzieć: zgłupiał. Ale czy tylko on zgłupiał? – zaznaczył.
– Prędkość była przekroczona, rzeczywiście. Spanikował. Przejazdy kolejowe się zamykały i on "przygazował". Tym bardzo szybkim samochodem nie wyrobił się na zakręcie i uderzył w krawężnik – dodał obrońca.