Od kilku dni w opinii publicznej nie brakuje spekulacji na temat zarobków pracowników Telewizji Polskiej. Głównym obiektem dyskusji stali się Joanna i Jacek Kurscy, a byłej szefowej "Pytania na Śniadanie" zarzucono zarobki rzędu 100 tys. złotych miesięcznie. Żona byłego prezesa TVP wydała oświadczenie i zdradziła, jakie kwoty wpływały na jej konto.
Reklama.
Reklama.
Joanna Kurska na swoim Instagramieodniosła się do spekulacji mediów w sprawie jej zarobków podczas pracy w Telewizji Polskiej. Powielane informacje, jakoby miała zarabiać 117 tysięcy złotych miesięcznie, nazwała "kłamstwami". Przy okazji nie kryła się z listą swoich wynagrodzeń. Ujawniła, ile zarabiała jako dyrektor programowa w publicznej stacji, wywołując przy okazji do tablicy konkretną osobę.
Joanna Kurska wydała oświadczenie. Zdradziła, ile wynosiła jej pensja w TVP
"W związku z uporczywie powielanymi w przestrzeni publicznej kłamstwami, jakoby 'żona Jacka Kurskiego zarabiała 117 tysięcy złotych miesięcznie', w tym przez polityka, który od 5 lat nie potrafi wytłumaczyć się z podejrzanych dziesiątek milionów złotych, tyle że na koncie własnej żony – stanowczo im zaprzeczam – czytamy w komunikacie Joanny Kurskiej.
"Ani jako dyrektor programowa TVP, ani jako producent PnŚ nie miałam takiej pensji. Moje wynagrodzenie było zawsze zgodne z widełkami siatki wynagrodzeń pracowników TVP. Nie zarabiałam nigdy więcej niż moi poprzednicy. Jako dyrektor programowa zarabiałam 23 tysiące złotych brutto miesięcznie, tyle ile zarabiał mój poprzednik Sławomir Zieliński. Swoją drogą ciekawe, ile teraz zarabia ponownie na tym samym stanowisku. Sławku, może odpowiesz, jaki masz kontrakt?" – podsumowała żona Jacka Kurskiego, wywołując do tablicy Zielińskiego.
Zwróćmy jednak uwagę, że była szefowa "Pytania na Śniadanie" nie odniosła się do całościowej kwoty, która – jak doniósł Onet – miała wpłynąć na jej konto. Kwoty podane przez Joannę Kurską to jedynie średnia, która nie musi oznaczać regularnych zarobków w tej samej wysokości miesięcznie.
Jak podkreśla główna zainteresowana, podczas swojej pracy w TVP miała również zajmować się marketingiem, za który nie otrzymywała dodatkowej wypłaty. W swoim oświadczeniu wspomniała również o zarobkach z tytułu produkcji popularnej śniadaniówki TVP.
"Co więcej, wraz z funkcją dyrektora programowego pełniłam obowiązki dyrektora marketingu TVP, za co nie pobrałam żadnego dodatkowego wynagrodzenia. Czyli byłam podwójnym dyrektorem na jednej pensji – tłumaczy.
"Jako producent PnŚ również zarabiałam tyle, ile zarabiają producenci wg regulaminu wynagrodzeń, tj. 12 tysięcy brutto tzw. podstawy, plus 36 tysięcy brutto honorarium za produkcję 30 wydań PnŚ w miesiącu. Czyli na rękę około 800 złotych dziennie za najchętniej oglądany śniadaniowy program live. To są oczywiście bardzo wysokie zarobki, ale adekwatne do sukcesu rynkowego i ponoszonej odpowiedzialności" – usprawiedliwiała szokujące kwoty.
"Najwyraźniej chodzi o to, że nikt z prawicy nie może pracować i zarabiać oraz odnosić sukcesów" – podsumowała.
Na koniec Joanna Kurska zaapelowała do mediów, które podały nieprawdziwe informacje, by natychmiastowo sprostowały swoje doniesienia. Wspomniała o "szczuciu w najczystszej postaci".
"Domagam się od mediów, które podały kłamstwa o mnie, natychmiastowego sprostowania. Bo to jest właśnie szczucie w najczystszej postaci. Osoby, które będą nadal powielać kłamstwa, ostrzegam, że muszą się liczyć z wystąpieniem przeciwko nim na drogę sądową o ochronę dóbr osobistych" – zaapelowała Joanna Kurska, odgrażając się podjęciem kroków prawnych.