Nie jest żadną tajemnicą, że język angielski nie jest mocną stroną Andrzeja Dudy. Jego zagraniczne performensy wielokrotnie stawały się głównym tematem drwin ze strony internautów. Tym razem prezydent RP ponownie dał popis i możliwość jego szerokiego komentowania.
Głowa naszego państwa tym razem zaprezentowała się podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos, jednocześnie potwierdzając, że w tej dziedzinie nic się nie zmieniło. Duda tym razem odważył się wypowiedzieć zaledwie jedno zdanie po angielsku.
Czytaj także: Jak się czuje Zbigniew Ziobro? Jego bliscy współpracownicy ujawnili nowe informacje
Kiedy moderatorka dyskusji zadała pytanie Andrzejowi Dudzie, ten poprosił innych prelegentów, aby założyli urządzenia tłumaczące i poinformował ich, że chce rozmawiać po polsku. W tle nagrania słychać, jak ktoś po tej decyzji szeptał wymownie: "I understand (rozumiem – pol.)".
Czytaj także: Tak śmiali się w Davos z angielskiego Andrzeja Dudy. Prezydent w pewnym momencie o coś poprosił
Choć ekspert, Dariusz Głaz nie miał zbyt wiele do oceny, w rozmowie z Plotkiem zdradził, co uważa na temat wystąpienia prezydenta.
– Pan prezydent potrafi zaskoczyć, jeśli chodzi o wypowiedzi w języku angielskim. Jego umiejętności są niedoszlifowane, co zdążył już kilka razy udowodnić. Na miejscu pana Dudy skupiłbym się na regularnej praktyce wypowiedzi po angielsku, przed większą publicznością – rozpoczął swoją ocenę znany lektor języka angielskiego, występujący na Instagramie pod pseudonimem @pan.od.angielskiego.
– Jego wypowiedzi nie są płynne, pojawiają się wielokrotne zacięcia, problemy w precyzowaniu myśli i nagłe wybuchy śmiechu, co może sugerować stres wynikający z braku pewności siebie i/lub odpowiednich umiejętności. Następnie popracowałbym nad wymową, aby nie prowadzić więcej do nieporozumień, takich jak legendarny już "friend in dick" – dodał po chwili.
Ekspert zaznaczył, że prezydent, decydując się na tłumaczenie symultaniczne, potwierdził to, że ponownie nie był przygotowany. Nie dość, że miał do zakomunikowania jedno zdanie, to jeszcze wypowiedział je błędnie.
– Na domiar złego nawet swoją prośbę sformułował niepoprawnie – zamiast "I would like to answer in my mother tongue Polish (chciałbym odpowiedzieć w moim języku ojczystym – pol.)" powiedział "… mother talking Polish (mama mówi po polsku – pol.)", co może wprowadzić w spore zakłopotanie wśród rozmówców. Niektórzy słyszą tam "motherfucking Polish" więc możemy spodziewać się kolejnej porcji memów z udziałem Pana Dudy – podsumował Dariusz Głaz.
W sieci internauci bardzo chętnie komentują językowe umiejętności naszego prezydenta. Szczególnie widać to na platformie X (dawny Twitter), po którym wideo ze wspomnianego spotkania stało się viralem.
"Zastanawiam się, kto go wypuścił tak, aby w trakcie na wizji prosić o tłumaczenie symultaniczne. Takie rzeczy ustala się przed. On ma doradców w ogóle jakichś?"; "Ja tam usłyszałem '...in my motherfuckin polish'. Ale ja nie znam angielskiego za dobrze"; "Żeby Pan Prezydent częściej podejmował tak dobre decyzje"; "Moja 13-letnia córka nawet z się z niego śmieje" – czytamy.