Wzięli pod lupę płatki z Lidla i Aldiego i się przerazili. Trudno uwierzyć, co znaleźli

Bartosz Godziński
27 września 2024, 17:08 • 1 minuta czytania
Płatki owsiane to samo zdrowie. Problemem jednak może być to, jak uprawiane jest zboże. Laboratorium dokładnie przebadało zawartość produktów z Lidla i Aldiego. I choć wyniki dotyczą tylko płatków z niemieckich marketów, to jednak wnioski mogą i tak być przygnębiające. Generalnie większość miała dobry skład, ale jednak w pozostałych wykryto szkodliwe substancje.
Większość przebadanych płatków owsianych była dobra, ale w części wykryto toksyny pleśni i pozostałości glifosatu Fot. Andrea Piacquadio / Pexels
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Płatki owsiane je wielu z nas. Pasują do wielu rzeczy m.in. jogurtów, muesli, ciast, ciastek, naleśników i mogą być potrawą samą w sobie, czyli popularną owsianką. Przede wszystkim są świetnym źródłem błonnika wspomagającego trawienie, ale zawierają też potrzebne aminokwasy, witaminy (E, B) i minerałów (m.in. potas, wapń, magnez).  


Warto, czy wręcz trzeba je jeść. Żaden producent jednak nie poda w składzie, że "mogą zawierać śladowe ilości pestycydów", a tak niestety nieraz może się zdarzyć. Trzeba liczyć na to, że płatki owsiane dostępne w polskich sklepach są lepsze, niż te w niemieckich... ale chyba nikt nie jest aż takim optymistą.

Większość przebadanych płatków owsianych była dobra, ale w części wykryto toksyny pleśni i pozostałości glifosatu

Laboratorium Öko-Test kupiło 35 opakowań płatków z Lidla i Aldiego (wśród nich były też produkty organiczne, w których skład ma być w 95-ciu procentach naturalny) i wynikami podzielili się w tym raporcie. Nie jest źle, ale nie jest też idealnie.

Większość tych płatków (21 z 35) okazała się godnych polecenia, ale w pozostałej części wykryto toksyny pleśni T-2 i HT-2 (mogą atakować przewód pokarmowy i osłabiać układ odpornościowy). Były głównie w płatkach z upraw konwencjonalnych (czyli tych nastawionych na maksymalizację produkcji).

Dlaczego? Autorzy badania tłumaczą, że ekologiczne uprawy nie dopuszczają środków grzybobójczych, tylko płodozmiany, które mogą zmniejszać ryzyko wystąpienia grzyba Fusarium. Ten z kolei może pojawić się przy odpowiednich warunkach pogodowych już na polu.

I jak widać, najwyraźniej środki grzybobójcze stosowane w masowej produkcji nie potrafią się go w pełni pozbyć. Co "ciekawe", z raportu wynika, że nie miał znaczenia, region, z którego pochodziły płatki: zanieczyszczone były te z Niemiec, Francji, Danii i innych krajów europejskich.

Niestety w niektórych płatkach wykryto też pozostałości pestycydów. I choć to były "tylko" ślady, a nie same pestycydy, to i tak badacze spojrzeli na to krytycznie. Szczególnie że odkryli pozostałości niesławnego środka chwastobójczego o nazwie glifosat. Podejrzewa się, że dla ludzi jest rakotwórczy i może powodować niepłodność, a w środowisku niszczy bioróżnorodność.