Spowodował śmiertelny wypadek w Warszawie. Sąsiedzi chcieli się przez niego wyprowadzić

Agnieszka Miastowska
19 września 2024, 15:01 • 1 minuta czytania
Jak pisaliśmy w TopNewsach, Łukasz Żak jest poszukiwany listem gończym za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Uderzył w auto, którym podróżowała trzyosobowa rodzina – ojciec zmarł. Poza tym w wypadku poważnych obrażeń doznała dziewczyna samego sprawcy, a on zostawił ją na ulicy na pewną śmierć. Dziennikarze dotarli do sąsiadów Żaka i zapytali o mężczyznę – ci nazwali go "nieobliczalnym".
Łukasz Żak zabił mężczyznę autem. Sąsiedzi mówią, że się go bali Fot. Facebook @Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych/Facebook @IziGuma Zak
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Sąsiedzi bali się rozmawiać z Łukaszem Żakiem. Jest za nim list gończy

Przypomnijmy, że Łukasz Żak przepadł zaraz po tragicznym wypadku, który spowodował w Warszawie na Trasie Łazienkowskiej. Jak pisaliśmy w TopNewsach, w nocy z soboty 14 września na niedzielę 15 września Łukasz Żak pędzący volkswagenem wjechał w forda, którym podróżowała 4-osobowa rodzina. Ojciec rodziny zmarł na miejscu, matka i dwoje dzieci trafiło do szpitala.


Sprawca był nietrzeźwy, miał promil alkoholu w organizmie. Na miejscu zostawił też swoją ciężko ranną dziewczynę, Paulinę i zadzwonił do jej matki.

Gdy pani Karolina odebrała telefon w nocy z 14 na 15 września, usłyszała że jej córka nie żyje. To nie było prawdą. Paulina leżała na Trasie Łazienkowskiej, wyrzucona z samochodu, poturbowana. Ani jej chłopak ani jego koledzy podróżujący autem nie udzielili jej pomocy.

Łukasz Żak doprowadził więc do śmierci pana Rafała (podróżującego autem, w które uderzył) a swoją dziewczynę Paulinę do stanu, w którym walczy o życie w szpitalu. Kobieta ma wybite zęby, stłuczoną czaszkę, złamane kości policzkowe i zerwany rdzeń kręgowy.

Koledzy Żaka są obecnie w areszcie a on sam gdzieś się ukrywa. Znajomym przekazywał różne wersje tego, gdzie ucieknie. Matce Pauliny wyjawił, że zamierza uciec do Hiszpanii. Dziennikarze "Faktu" postanowili zapytać sąsiadów Żaka, jakim był człowiekiem na co dzień. Okazało się, że zawsze sprawiał problemy.

Proszę pana. To, co się tu działo przechodzi ludzkie pojęcie. Jak teraz sobie o tym pomyślę, to mam ciarki na całym ciele. Przychodzili tu do niego dziwni ludzie. To było szemrane towarzystwo. W mieszkaniu non stop było głośno. Na klatce było naprawdę nieprzyjemnie. Strach było wyjść z mieszkania – przekazali w rozmowie z "Faktem".

Odbywały się tam takie imprezy, że nie dało się chwilami tego wytrzymać. Krzyki, kłótnie, awantury. Policja była tu na porządku dziennym – powiedziała inna z sąsiadek. "Fakt" twierdzi również, że dotarł do informacji zgodnie z którymi niektórzy z uwagi na Łukasza Żaka zmieniali miejsce zamieszkania. Nie byli w stanie wytrzymać ciągłych niedogodności.

On był dziwny. Chwilami taki trochę jak nieobliczalny (...) Wszyscy wiedzieli, że lepiej nie wdawać się z nim w żadne rozmowy, bo mogło to się źle skończyć – przekazał medium jeden z sąsiadów poszukiwanego mężczyzny.

Zbiórka na zmarłego w wypadku pana Rafała

Jak pisaliśmy w naTemat, w związku z wypadkiem, w którym zginął pan Rafał (podróżujący autem, w które uderzył Łukasz Żak) trwa zbiórka dla jego żony i dwójki dzieci. Zbiórkę dla tej rodziny zorganizował pan Jarosław.

Jest on sąsiadem oraz przyjacielem tej rodziny. "Kiedy w 2018 roku wprowadzaliśmy się do naszego nowego mieszkania na Grochowie, nie mieliśmy świadomości, że najbliżsi sąsiedzi staną się dla nas jednymi z najbliższych przyjaciół – lepszych sąsiadów nie mogliśmy sobie wymarzyć" – napisał pan Jarosław.

Poszkodowana rodzina mieszka na Grochowie. Była też bardzo zaangażowana w życie parafii Świętej Rity przy ul. Żupniczej. "Pomagali przy organizacji wielu świat i uroczystości. To wierni kibice klubu Legia Warszawa, chodzili na mecze, Rafał zabierał tam również dzieci" – opisał pan Jarosław.

Czytaj także: https://topnewsy.pl/7895,lukasz-zak-zabil-mezczyzne-autem-swoja-dziewczyne-zostawil-na-smierc