"Wielka woda" po dwóch latach wróciła do topki Netfliksa. Niektórzy widzowie są... oburzeni
6-odcinkowa "Wielka woda" miała premierę 5 października 2022 roku i opowiadała o wydarzeniach sprzed (wtedy) 25 lat we Wrocławiu i okolicach. W rolach głównych wystąpili: Agnieszka Żulewska, Tomasz Schuchardt i Ireneusz Czop, a reżyserskich fotelach zasiedli: Jan Holoubek (reżyser formatujący) i Bartłomiej Ignaciuk.
"Wielka woda" to serial, który wgniata w fotel. Niestety jego "drugi sezon" oglądamy teraz na własne oczy
W recenzji w NaTemat pisałem, że klimatem przypominał serial HBO "Czarnobyl", ale bardziej skupił się na fikcyjnych bohaterach niż samej klęsce żywiołowej. Jego pomysłodawczynią była Anna Kępińska, która z ekipą przeprowadziła setki rozmów z powodzianami i świadkami tamtych wydarzeń.
To jednak nie był dokument, ale miniserial dramatyczno-katastroficzny. Stąd fikcja mieszała się tam z faktami. Oczywiście powódź faktycznie miała miejsce, ale część bohaterów została wymyślona na potrzeby produkcji, zmieniono też nazwę wsi, której mieszkańcy się zbuntowali się i blokowali wysadzenie wałów (z Łany na Kęty). Dodano też miejską legendę o aligatorze.
Całość została jednak nakręcona bardzo realistycznie i z rozmachem, świetnie zagrana i trzymała w napięciu od początku do końca. Dlatego też "Wielka woda" od razu wspięła się na szczyt listy najchętniej oglądanych seriali w polskiej wersji Netfliksa, ale odniosła też sukces za granicą.
Z zestawienia TOP10 opublikowanego w tamtym czasie wynikało, że "Wielka woda" była na drugim miejscu wśród najchętniej oglądalnych seriali nieanglojęzycznych w okresie 3 do 9 października. Widzowie łącznie oglądali go przez 45 840 000 godzin. "Wielką wodę" wyprzedził tylko niemiecki serial "Cesarzowa Sisi" (59 430 000 godzin).
"Wielka woda" wróciła na listę TOP Netfliksa. Obecnie jest na 4. miejscu i część osób się na to oburza
"Wielka woda" po dwóch latach znów jest w topce Netfliksa i ma to naturalnie związek z wydarzeniami, które obecnie dzieją w południowo-zachodniej Polsce.
Obecnie jest na 4. miejscu zestawienia najchętniej oglądanych seriali (i myślę, że pod koniec tygodnia będzie jeszcze wyżej) w Polsce. Wyprzedzają go tylko produkcje, które ostatnio miały swoje premiery: "Emily w Paryżu" (4. sezon), "Para idealna" i "Wyspa miliarderów".
Wiadomość o tym pojawiła się na popularnej facebookowej grupie "NETFLIX Polska (PL)". W komentarzach sporo osób wyraziło swoje oburzenie. Zinterpretowali to jako reklamę na ludzkiej tragedii.
"Naprawdę? Robicie sobie marketing na ludzkich tragediach? Gratuluję wyczucia i chyba zrezygnuję z subskrypcji", "Najgłupsza chwila na promocję w historii", "Macie wyczucie", "Qurwaaa nie mogliście się powstrzymać cymbały, nie wstyd wam ćwoki przed poszkodowanymi?" – napisali grupowicze.
"Problem" w tym, że ten ranking powstaje automatycznie na podstawie tego, co oglądają subskrybenci Netfliksa. To nie jest lista z aktualnie promowanymi przez serwis produkcjami. Jak widać, nie wszyscy to rozumieją, ale są pierwsi do rzucania mięchem i obrażania.
"Ludzie urażeni statystykami, które sami napędzają. Kisnę" – napisała autorka wpisu, który dodała go czysto informacyjnie. "Ludzie niektórzy się oburzyli, bo post przedstawiający aktualną ciekawostkę związaną z tragicznymi wydarzeniami zobaczyli. Ja to dzisiaj widziałem też uśmiechniętych ludzi, którzy spacerowali sobie po parku. Co za dranie" – skomentował inny grupowicz.
To przecież normalna rzecz, że gdy dzieje się jakieś wielkie wydarzenie, ludzie zaczynają oglądać i czytać rzeczy na ten temat (np. serial "Przyjaciele" ponownie wskoczył do topki serwisu Max po śmierci Matthew Perry'ego). "Wielka woda" znów staje się hitem Netfliksa również dlatego, że wcześniej nie powstał żaden inny serial fabularny inspirowany powodzią sprzed 27 lat.