Olimpijka z Paryża została spalona żywcem. Po kłótni jej ex oblał ją benzyną
Olimpijka z Paryża została spalona żywcem
33-letnia Rebecca Cheptegei walczyła o życie w szpitalu po napaści. Jej śmierć była wynikiem brutalnego aktu przemocy domowej – jej były partner oblał ją benzyną i podpalił po kłótni, co doprowadziło do ciężkich poparzeń obejmujących ponad 75 proc. jej ciała. Jak poinformowało BBC, olimpijki z Paryża nie udało się uratować. Jak doszło do tak okrutnej zbrodni? Zawodniczka po przebiegnięciu maratonu wróciła z Francji do Kenii. Tam się wyprowadziła, miała tam też lepsze warunki do treningów.
Z ustaleń śledczych wynika, że Cheptegei została zaatakowana przez swojego byłego partnera, który oblał ją benzyną i podpalił. Rozpoczęła się walka o życie olimpijki. 5 września BBC poinformowało, że jej życia nie udało się uratować. "Raport złożony przez lokalnego administratora twierdził, że sportsmenka i jej były partner kłócili się o kawałek ziemi. Policja twierdzi, że trwa dochodzenie" – podali brytyjscy dziennikarze na temat śmierci 33-latki
Po ataku były chłopak Rebecci również trafił do szpitala z oparzeniami, jego rany nie były jednak tak poważne i napastnik przeżył. Cheptegei w maratonach startowała ponad 10 lat. Na swoim koncie miała zwycięstwo w biegu w Padwie i wiele miejsc na podium. Jej rekord życiowy na tym dystansie to 2:22:47.
Cheptegei zmarła w szpitalu w Eldoret, Kenia, po trzech dniach walki o życie, będąc w stanie krytycznym. Jej śmierć wywołała ogromne poruszenie w środowisku sportowym i skupiła uwagę na problemie przemocy domowej wobec kobiet, szczególnie wśród sportowców w regionie. Federacja Lekkoatletyczna Ugandy oraz społeczność sportowa wyraziły głęboki smutek i potępiły ten akt przemocy, apelując o sprawiedliwość.