Trudno uwierzyć, że ta kobieta jest 76-letnią babcią. Wystarczyło, że przestała jeść jedną rzecz
Kiedy Australijka Carolyn Hartz miała 40 lat, zmagała się z zawrotami głowy, ciągłym przemęczeniem i podłym nastrojem. Chciała to zmienić dla swojego męża i trójki dzieci. Po kilku wizytach u różnych lekarzy, jeden w końcu skierował ją na test obciążenia glukozą (OGTT).
Wyniki były zaskakujące. Pomimo tego, że nie miała nadwagi, miała hipoglikemię i stan przedcukrzycowy. Lekarz kazał jej wymienić, co zwykle jada i wyszło na to, że, jak sama to opisuje, była "uzależniona od cukru". Potrafiła zjeść pół sernika na śniadanie, a potem paczkę ciastek. Tabliczkę czekolady zjadała na raz.
Ten moment był początkiem wielkich zmian w jej życiu, które teraz procentują. Przepisano jej leki, ale nie chciała ich brać, tylko po prostu zrewolucjonizować swoją dietę eliminując z niej cukier (nie od dziś wiadomo, że postarza). Okazało się to prostsze, niż się wydaje i już po miesiącu jej wyniki się poprawiły. Podobnie jak i nastrój oraz chęć do życia.
Ma 76 lat, ale wygląda na około 50. Zrezygnowała z cukru, ale to nie wszystko
Co Carolyn Hartz zrobiła na początek? Zaczęła jeść produkty z większą zawartością białka, przez co czuła się dłużej syta (np. na śniadanie, zamiast sernika, jadła jajka z tostem lub łososia i twarożek), a owoce pozwoliły jej zaspokoić potrzebę zjedzenia czegoś słodkiego (choć nadal pozwalała sobie na dwie kostki ciemnej czekolady).
Eliminacja cukru była kluczowa, ale ważne były też inne rzeczy. Pożegnała się też z glutenem, zaczęła regularnie ćwiczyć i spać po 8 godzin dziennie. Jest jedna rzecz, której nie zmieniła: chodzi o nawilżanie skóry. Smaruje się na twarzy i szyi od 17 roku życia. Robi to każdego wieczoru.
Nie wychodzi też z domu bez kremu do opalania (przypomnę, że mieszka w słonecznej Australii) i nie kładzie się spać bez zmycia makijażu. Czy tylko przez to wygląda o wiele młodziej, niż wskazuje to jej metryka? Nie do końca.
– Tak, poddaję się pewnym zabiegom kosmetycznym, ale operacja nie jest sposobem na zdrowe samopoczucie – przyznała w wywiadzie. – Moja radość życia jest większa niż kiedykolwiek. Czuję się spełniona – wyznała w innej rozmowie.
Czym zastąpić cukier? Ksylitolem: jest prawie tak samo słodki, naturalny i o wiele zdrowszy
Wróćmy jeszcze do tematu cukru. Dobrze wiemy, że nie da się go kompletnie wyeliminować z naszej diety, bo przecież występuje naturalnie w pożywieniu. A raczej "występują", w liczbie mnogiej, bo cukry to ogólna nazwa węglowodanów (np. glukoza jest nam niezbędna do życia).
Każdy dietetyk ci to powie, że chodzi głównie o porzucenie, lub mocne ograniczenie, cukru spożywczego (m.in. sacharozy) zwanego też "białą śmiercią", która jest dodawana do potraw, napojów, niemal wszystkiego (nie zawsze kojarzonego z czymś słodkim, bo jest jego dużo np. w keczupie). Na dobrą sprawę Carolyn Hartz zrezygnowała z niego dopiero w wieku 53 lat.
W czasie podróży służbowej poznała kobietę, która pokazała jej alternatywną substancję słodzącą: ksylitol. To naturalny (pozyskuje się go z drewna brzozowego, ale, co ciekawe, wytwarza go też nasz organizm) i zdecydowanie zdrowszy zamiennik (ma bardzo niski indeks glikemiczny, do tego ma dwa razy mniej kalorii niż biały cukier i nie powoduje próchnicy).
Ksylitol teraz bez problemu znajdziemy w sklepach (podobnie jak i jeszcze inny naturalny zamiennik: erytrytol), ale w przypadku Australijki, to była nowość, bo odkryła go ponad 20 lat temu.
Przerzuciła się na niego i rozkręciła więc własny biznes pod nazwą SweetLife, który od tamtego czasu zajmuje się dystrybucją ksylitolu i wytwarzaniem słodkich produktów (ciast, ciastek, deserów, mieszanek do własnych wypieków), oczywiście bez cukru. Wydała też książkę kucharską i ogólnie stała się ambasadorką takiej diety.
"Zawsze opowiadałam się za znalezieniem alternatywy, zamiast całkowitego rezygnowania z jedzenia, za którym wielu by tęskniło, na przykład słodyczy, ponieważ zupełne odstawienie nigdy nie działa" – podsumowała 76-latka.