Polski muzyk pokazał, ile zarobił na Spotify. "Czekam na spektakularny upadek tej platformy"

Bartosz Godziński
25 lipca 2024, 17:13 • 1 minuta czytania
Z samego grania koncertów i komponowania muzyki potrafi wyżyć tylko niewielki procent artystów. To wiedzą wszyscy. Fajnym dodatkiem do pensji z "normalnej pracy" mogłoby być zarabianie na odtworzeniach utworów na Spotify. Najpopularniejsza tego typu platforma na świecie faktycznie dzieli się pieniędzmi z muzykami, ale są to wręcz żenująco małe kwoty. Polak pokazał rozliczenie z serwisem, a tam niemal... same zera.
Ile Spotify płaci muzykom? Okazuje się, że marne eurocenty Fot. cottonbro studio / Pexels, Limboski / Facebook
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

O tym, że ze Spotify wyżyć się zbytnio nie da, również wiemy od dawna. Artyści chyba nawet na to specjalnie nie liczą, a bardziej cenią tę platformę za możliwość promocji swojej twórczości i zachętę do wybrania się na koncerty lub kupno płyty czy t-shirtu.


W tym roku w serwisie weszła spora zmiana (na minus, o czym za chwilę). "Od kwietnia 2024 roku każde nagranie będzie musiało zostać odtworzone co najmniej 1000 razy w ciągu ostatnich 12 miesięcy, aby zostać uwzględnionym podczas obliczania tantiem za nagrania muzyczne" – czytamy na stronie Spotify.

Dlaczego to zmiana na minus? Owszem, największe gwiazdy z milionami odsłuchów dalej będą mogły sporo zarobić, ale przychody ze Spotify to dla nich i tak pikuś (weźmy taką Taylor Swift, która na samej obecnej trasie ponad 2 miliardy dolarów).

Zdecydowanie bardziej przydałaby się ta kasa mniejszym artystom do finansowania swojego hobby. Oczywiście, jak to zwykle bywa, sprawa jest bardziej złożona, bo dlaczego ktoś ma dostawać pieniądze, jeśli mało kto go słucha.

Jednak w tym momencie niezależni, niszowi wykonawcy mogą nie dostać nic lub mogą sobie zafundować, co najwyżej, kostkę do gitary. A przecież Spotify w tym samym czasie zarobi więcej na subskrypcjach czy reklamach.

Limboski pokazał rozliczenie ze Spotify. Dostanie niecałe euro za odtworzenia swoich piosenek

Dobrze to widać na przykładzie Limboskiego. To szerzej nieznany wokalista i gitarzysta z Wałcza, który jednak ma na koncie kilka albumów, dwie nominacje do Fryderków, występy na Męskim Graniu czy "Must be The Music", a obecnie jest na wakacyjnej trasie koncertowej.

Na Spotify nie wykręcił zawrotnych liczb, jednak przez nowy próg za większość swoich kawałków nie dostanie złamanego eurocenta. Z rozliczenia, które udostępnił na Facebooku, wynika, że najwięcej, bo 0,25 euro (złotówka) otrzyma za 2290 odsłuchy piosenki "Wonderful Life". W sumie na jego konto wpłynie 0,36 euro za ostatni miesiąc.

Podczas rozmów ze słuchaczami po koncertach często pojawia się pytanie: "Czy to ok, jeśli słucham twojej muzyki na Spotify ?" No. To jest ok. Ale jeśli chodzi o wynagrodzenie dla artysty wygląda to tak, jak na załączonym zdjęciu. Utwory, które nie osiągają ilości odsłuchań co najmniej kilkunastu tysięcy w miesiącu są zaliczane do gównianych i otrzymuję za nie 0,01 lub 0,00 euro.Limboski

Limboski podkreśla, że nie wrzucił tego rozliczenia, bo bardzo się tym przejął, ale po prostu dla "rozrywki", by internauci zobaczyli, jak od środka działa współczesny przemysł muzyczny.

"Artystów, którzy lądują na mojej liście ulubionych wspieram, kupując ich winyle w internecie. Czekam natomiast na spektakularny upadek tej platformy. Niech ich pokona coś nowego, ktoś jeszcze sprytniejszy" – dodał ironicznie.

Spotify płaci śmieszne pieniądze za odtworzenia. Muzyków wspiera też ZAIKS. Jakie są stawki?

W ostatnim czasie weszła też inna zmiana - na plus, która rekompensuje nie do końca uczciwy system streamingu. Za możliwość słuchania piosenek na Spotify (i nie tylko) muzykom płaci też ZAIKS. Też nie są to kokosy, ale zawsze coś. I z tego co rozumiem, płaci nie za same odtworzenia, a za liczbę udostępnionych utworów.

Poniżej stawki za "Publiczne udostępnianie utworów w formie audialnej i/lub graficznej (z zastrzeżeniem ust. 4 i 5) bez możliwości utrwalenia przez końcowego użytkownika (ang. streaming)". W tym wypadku chodzi o kawałki do 6 minut (te dłuższe są rozliczanie inaczej, więcej szczegółów tutaj).

"W ubiegłym roku podpisaliśmy nowe i bardziej korzystne dla twórców. Cały czas jednak walczymy o lepsze warunki i lepsze prawo, które zapewni autorom wynagrodzenia także z serwisów streamingowych i VOD" – napisał w komentarzu Limboskiego przedstawiciel ZAIKSu. Chodzi o boje toczone przez aktorów i filmowców w Polsce, którzy nie otrzymują tantiem np. z Netflixa.