Kierowcy, którzy próbują na tym zaoszczędzić, zapłacą rekordowe kary. Zmiany już od 1 lipca!

Bartosz Godziński
28 czerwca 2024, 11:51 • 1 minuta czytania
Już za parę dni wejdą nowe stawki kar za brak OC. Będą naliczane od tego, przez jaki okres kierowca nie opłacał ubezpieczenia za swój samochód. Kary są liczone w tysiącach złotych. Skąd takie zmiany?
Jakie kary za brak OC podwyżka lipiec 2024 ile za samochód stawki Fot. ARKADIUSZ ZIOLEK/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Od 1 lipca 2024 roku (czyli od najbliższego poniedziałku) płaca minimalna wzrasta do 4300 złotych brutto. Kary finansowe za brak OC są od niej uzależnione, zatem i je czeka "podwyżka". Jeżeli zwlekaliśmy z tym, bo chcieliśmy zaoszczędzić na eksploatacji pojazdu, to lepiej to nadróbmy. W innym razie będzie nas to słono kosztować.


Od lipca zwiększają się kary za brak OC. Tak drogo jeszcze nie było, lepiej płacić w terminie

Na stronie Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego możemy przeczytać zasady naliczania opłaty ze względu na rodzaj pojazdu:

Jednak maksymalny mandat jest nam wlepiany dopiero po tym, jak nie płaciliśmy OC przez co najmniej dwa tygodnie. Jeśli nie robiliśmy tego krócej, opłata będzie mniejsza, ale wciąż dotkliwa. Zacznijmy od osobówek:

W przypadku większych pojazdów (ciężarówki, ciągniki, autobusy), kary są odpowiednio większe i mogą sięgać nawet kilkunastu tysięcy złotych.

Najmniejsze kary czekają motocyklistów: jeśli nie płacili OC do 3 dni, to grozi im 290 zł mandatu, od czterech dni do dwóch tygodni: 720 zł, a kiedy odkładali to dłużej: 1430 zł.

Kary za brak OC nakłada Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny, jeśli zostaną wykryte wskutek wewnętrznej kontroli UFG lub po przekazaniu informacji przez organy uprawnione do kontroli drogowej. Wezwanie do zapłaty wysyłane jest listownie w ciągu 30 dni od podjęcia decyzji o nałożeniu kary.

Warto wspomnieć, że prawdziwe problemy kierowcy bez OC zaczną się, gdy spowoduje on kolizję. Ubezpieczyciel wówczas naprawi poszkodowanemu pojazd. Całą kwotę jednak pokryje z własnej kieszeni sprawca lub właściciel pojazdu. W 2023 roku, jak podaje UFG, średnia wartość regresu wyniosła 20 096 złotych. Rekordzista oddał... ponad 2,3 mln zł.