Turystka uwierzyła góralom. Po powrocie do domu zrozumiała, co naprawdę kupiła

Agnieszka Miastowska
03 czerwca 2024, 11:04 • 1 minuta czytania
Mimo że wielu Polaków kocha góry, to wielu również jak ognia unika okolic Zakopanego, narzekając na wysokie ceny, kicz i naciągaczy. Niestety pewna turystka znowu musiała przekonać się na własnej skórze, że lepiej dokładnie sprawdzać każdy zakupiony w górach produkt. – Byłam przekonana, że kupiłam eko-produkt regionalny spod Tatr – twierdziła. Co tak naprawdę dostała?
Zakopane – tak oszukują górale. Turystka zrozumiała, co kupiła Fot. Pawel Murzyn/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Turystka uwierzyła góralom – w domu zrozumiała, co kupiła

Wielu turystów będąc pierwszy raz w centrum Zakopanego, jest zachwycona wyborem regionalnych przysmaków. Wszędzie widzą oscypki, miód z pasieki sprzedającego go górala i żurawinkę – na pewno własnoręcznie zbieraną.


Tymczasem do kupienia w większości miejsc mamy różnego rodzaju "serki gazdowskie" lub "góralskie". Mało kto wie, że prawdziwe oscypki są wytwarzane od maja do września, ponieważ wtedy owce dają mleko, a by ser mógł być w ogóle nazwany "oscypkiem" musi spełniać konkretne kryteria zawartości mleka owczego, wielkości i wagi.

Turystka ze Szczecina podobnie nie znała się na rzeczy, ale nie o ser tu chodziło. Początkowo była zadowolona z zakupów, które zrobiła na Gubałówce. Kobieta wybrała "naturalny towar spod samych Tatr", czyli żurawinę w słoiczku.

– Już nie pamiętam nawet, ile zapłaciłam. Zachęciła mnie nazwa: "naturalna podhalańska żurawina". Słoik był pięknie oklejony i obwiązany materiałem, wyglądał na ekologiczny. Byłam przekonana, że zakupiłam eko-produkt, regionalny spod Tatr – tłumaczyła kobieta na łamach portalu 24tp.pl

W domu przeczytała, co dokładnie kupiła i zasięgnęła pomocy "wujka Google". Szybko okazało się, że połączenie wyrazowe "żurawina" i "podhalańska" jest lekko naciągane czy jak kto woli – jest chwytem marketingowym. Bo Podhale było jedynie miejscem zakupu gotowego produktu.

Turystce wydawało się, że żurawina produkowana jest przez górali, tymczasem dostępna jest na terenie całego kraju. – Taką żurawinę można kupić, chociażby w internecie za niecałe 10 zł – mówiła mądra po szkodzie.

Na Gubałówce produkt dostępny był oczywiście w wyższej cenie. Pojawia się pytanie – jak nie dać się nabić w butelkę, robiąc zakupy w górach? Należy uważać i dokładnie sprawdzać, co zamierzamy przywieźć z podróży, np. można poprosić sprzedawcę o okazanie certyfikatu.

Sprawę można zgłosić do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, ale pomocny będzie po prostu Internet. Warto sprawdzić, gdzie jeszcze kupimy "oryginalny górski produkt" i ile on tam kosztuje.

Miś z Krupówek – najgorsze stereotypy o góralach

Zaledwie kilka miesięcy wcześniej media obiegło nagranie "Misia z Krupówek", który jak pisał Rafał Badowski z TopNewsów, powielił najgorsze stereotypy o góralach. Na filmie widać było aktorkę Hannę Turnau, gdy nagrywała Krupówki, w kadr wszedł "miś", domagając się... zapłaty za jego nagrywanie.

– Halo, nie ma tak. Chcecie, to sobie zapłaćcie i potem nie ma sprawy – zwrócił uwagę miły pan. – Ale my tu nagrywamy... – próbowała wyjaśnić Hanna Turnau.

– Obojętnie, czy nagrywasz, czy cokolwiek, my tu stoimy w deszcz... – zdecydowanie zareagował Miś.

– Zakopane to jest bardzo sympatyczne miasto – podsumowała Hanna Turnau.