Zaparkował na darmowym parkingu przed marketem. Teraz musi zapłacić 190 zł
Chodzi o tablicę informującą, że trzeba wpisać numer rejestracyjny samochodu w terminalu lub pobrać darmowy bilet pod rygorem "opłaty dodatkowej". Na tej tablicy jest biały symbol "P" na niebieskim polu. Znajduje się tam napis "teren prywatny", na co klienci supermarketu oczywiście nie zwracają uwagi.
Tak było z klientem Castoramy przy ulicy Popularnej w Warszawie. Tablica przysłonięta została liśćmi drzewa, widać ją było w ostatniej chwili. Prawda jest taka, że gdyby kierowca chciał doczytać i zrozumieć tekst do końca, musiałby zatrzymać się przy wjeździe i blokować go przez dłuższą chwilę.
Jest to jednak rodzaj pułapki. Dał się w nią najwyraźniej złapać czytelnik serwisu Auto Świat. Wezwanie wetknięte za wycieraczkę dostrzegł dopiero w domu. Następnego dnia podjechał na parking przed Castoramą, specjalnie jeszcze raz tą samą drogą.
I ma jeden wniosek. Tablica informacyjna została tak ustawiona specjalnie, by nie rzucać się w oczy. Organizatorom parkingu raczej nie zależało na tym, by wszyscy kierowcy zostali poinformowani, że w tym miejscu można dostać mandat, oficjalnie zwany "tablicą dodatkową". Wyniosła ona pana Piotra 190 złotych.
Czytelnik Auto Świat zarzeka się, że nie zapłaci. Zamierza wysłać reklamację do zarządcy parkingu, a w razie potrzeby jest gotów stawić się w sądzie. "Nawet jeśli wygrają, to będą musieli uczciwie zarobić na moje 190 zł" – mówi w rozmowie z redakcją. Nie sposób jednak przewidzieć rezultatu tego potencjalnego sporu. Gdyż mimo wszystko tablica informacyjna była. Tylko... czy kierowca mógł zatrzymać się na 5 minut przy wjeździe na parking i ją przeczytać? Mógł. Ale też nie miał takiego obowiązku.
Czytaj także: https://topnewsy.pl/4544,markety-moga-cwlepic-mandat-za-parkowanie-oto-prosty-trik-by-nie-placicJak informowaliśmy w Top Newsach coraz więcej kierowców skarży się na wezwania do zapłaty za parkowanie przy sklepach popularnych sieci czy centrów handlowych. Niekiedy taki "mandat" może wynieść nawet 150 zł. Jeśli nie zapłacimy tej kwoty, to możemy być potem wezwani do sądu. Czy da się uniknąć płacenia? Jest na to sposób. Pisał o tym Bartosz Godziński.
Pojechał do Lidla, a potem dostał rachunek za parking. "Jesteście złodziejami"
Sklepy nie mogą ukarać nas klasycznym mandatem, ale domagają się "opłaty dodatkowej" wystawianej przez wynajętą firmę zewnętrzną (działa to na zasadzie zawierania umowy najmu miejsca parkingowego). W przypadku Lidla może to być 95 zł, a Biedronki 150 zł. Inne sieci handlowe jak Aldi, Carrefour czy Kaufland również zaczynają wprowadzać płatne parkingi po wyznaczonym w regulaminie czasie.
Sieci handlowe zauważyły, że część kierowców z okolicznych osiedli wcale nie zostawia auta, by wybrać się na zakupy, ale po prostu traktuje je jak darmowy parking. To właśnie przez to zostały wprowadzone te opłaty... choć niektórzy uważają, że wcale nie chodzi o większą rotację samochodów, ale po prostu o dodatkowy zysk.
Masz do zapłaty "opłatę dodatkową" za parking? Złóż reklamację wraz z paragonem za zakupy
Szczególnie że nieraz dochodzi do niezbyt uczciwych praktyk, a pracownicy firm parkingowych "polują" na roztargnionych klientów. Jedną z takich sytuacji opisała dziennikarka portalu "Subiektywnie o finansach". Nie wzięła biletu, bo weszła na parę minut do apteki i w tym czasie już dostała "mandat".
Jedynym wyjściem w takiej sytuacji jest złożenie reklamacji np. wysyłając mail do biura obsługi danej sieci czy centrum. Skoro parking jest bezpłatny przez np. pierwszą godzinę, to absurdem byłoby ukaranie kogoś, bo nie pobrał kwitka. Trzeba mieć jednak paragon z zakupów, by to udowodnić.