Pięcioraczki z Horyńca mogą mieć kłopoty. Czy po przeprowadzce do Tajlandii stracą 800 plus?
Czy pięcioraczki z Horyńca stracą 800 plus?
Od kilku dni rodzina Dominiki i Vincenta Clarke mieszka w Tajlandii. Na Instagramie rodziny prowadzonym przez mamę followersi mogli oglądać trudne przygotowania do wyjazdu, a także pierwsze chwile w nowym domu.
Nie każdy wie, że rodzina przez lata mieszkała w Wielkiej Brytanii. Do Polski przenieśli się zaledwie ponad rok temu. Rozpoznawalność rodzinie z siódemką dzieci, przyniosły narodziny pięcioraczków. Jeden z chłopców niestety zmarł. Ostatecznie pani Dominika i pan Vincent opiekują się więc jedenastką dzieci. Zdecydowali się jednak znowu z Polski wyjechać.
Powodów było zapewne wiele, jednak pani Dominika wskazała w jednym z wywiadów, że nie są blisko z polską rodziną, bo ta nie zaprasza ich na święta czy komunie ze względu na dużą liczbę osób.
Z czego żyje wielodzietna rodzina z Horyńca?
Teraz rodzina Clarke mieszka już w Tajlandii, a internauci nie przestają pytać, z czego się utrzymują, jak żyją i co z 800 plus?
Rodzina Clarków już wie, że za chwile straci 800 plus na dzieci. – Na razie mamy status wakacyjny. Jednak po 180 dniach, kiedy będziemy mieć stałe zamieszkanie, [...] nie ma żadnej pomocy społecznej – opowiada pani Dominika.
Z czego żyje więc rodzina, która nagle zmieniła nie tylko kraj, ale i kontynent? Okazuje się, że mają wiele źródeł dochodu. Pan Vincent jest już na emeryturze, poza tym para wspólnie prowadzi kilka firm w Polsce i USA.
Pani Dominika udziela również korepetycji online z angielskiego i matematyki. Każdą z tych prac małżeństwo może wykonywać zdalnie z każdego miejsca na świecie.
Co aktualnie robi rodzina? Aktualnie mieszkają w domu z basenem na rajskiej wyspie Koh Lanta, którą zamieszkuje ok. 10 tys. osób. Wynajmują typowy dom turystyczny. Wkrótce chcą znaleźć coś na stałe w niższej cenie.
Na Instagramie rodzina dzieliła się wcześniej obawami związanymi z wylotem. – Nigdy nie byliśmy w Tajlandii, nie mamy tam nikogo, kto by nam pomógł wszystko załatwić. Mamy nadzieję, że rzeczywiście ktoś tam będzie na nas czekał – mówiła pani Clarke, podkreślając, że wszystkie szczegóły podróży i przeprowadzki załatwiają przez internet.