"Śmierć zdejmuje buty" przy wypadku? Ciężkie motocyklowe kozaki spadają jak kapcie

Agnieszka Miastowska
14 marca 2024, 11:58 • 1 minuta czytania
Jeśli widzieliście kiedykolwiek wypadek drogowy, bardzo prawdopodobne, że w oczy rzuciły wam się buty porozrzucane gdzieś w pobliżu. Sytuacja ta jest tak częsta, że utarło się przekonanie zgodnie, z którym "śmierć zdejmuje buty". Jedni mówią, że to zjawisko jest "niewytłumaczalne". Inni wyjaśniają je czystą fizyką. A świadkowie wypadków pytają: "jak to możliwe, że ciężkie motocyklowe kozaki spadają jak kapcie?".
Dlaczego ludziom podczas wypadku spadają buty? Nawet ciężkie i wiązane Fot. Adam STASKIEWICZ/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Śmierć zdejmuje buty przy wypadku?

Ludziom zdarza się zwalniać, gdy mijają ofiary wypadku samochodowego – w ludzką naturę wpisana jest ciekawość, której nie powstrzyma to, że ujrzeć możemy widok okropny.


A na ten nierzadko składają się również buty – rozrzucone na drodze, przy torowisku, pozostawione na poboczu, gdy ciało ofiary zostało już zabrane.

Widok ten zapisał się w świadomości społecznej do tego stopnia, że zaczęło panować przekonanie zgodnie, z którym jeśli buty spadły w czasie wypadku z człowieka, to ten nie przeżył.

Jest to tak powszechna opinia, że aż trudno uwierzyć. Wystarczy przejrzeć internetowe fora, by trafić na wyznania potwierdzające tę tezę:

"Jechałem raz ze znajomym tramwajem. Widzieliśmy na skrzyżowaniu przy przejściu dla pieszych potrąconego człowieka, przez samochód. Nie miał już na sobie butów. Leżały gdzieś obok. Kolega powiedział mi wtedy, że mówi się, że śmierć wyrzuca z butów. Widziałem to. Na własne oczy" – pisze jeden z internautów.

Podobny wątek znajduje na forum motocyklowym.

"Przecież łatwiej byłoby urwać nogę, niż zdjąć te kozaki, i to bez rozpinania wszystkich klamer. Jakimś cudem to się zdarza. Widziałem martwego mężczyznę po wypadku. Został w kasku, kombinezonie, butów nie miał. Spadły jakby to były kapcie" – pisze ktoś przejęty.

Doktor Marek Dryja, ordynator oddziału ratunkowego Wojewódzkiego Centrum Medycznego w Opolu w rozmowie z nto.pl przyznawał, że to znane zjawisko. Wyznał, że swojej karierze widział dziesiątki takich zdarzeń, a niektóre zastanawiają go do dziś. – Pamiętam żołnierza, który zginął w wypadku. Jego ciało było straszliwie zmasakrowane, ale mimo wszystko fakt, że z nóg spadły mu wysoko sznurowane żołnierskie buty trudno racjonalnie wytłumaczyć – powiedział lekarz.

Poruszył on również temat butów motocyklowych i potwierdził obserwację internauty. – I z nóg motocyklistów w momencie śmierci spadają nawet bardzo wysokie buty, zapinane na metalowe klamry – przekazywał. Sierż. szt. Wojciech Prajs, policjant drogówki w rozmowie z portalem przekazał inną zastanawiająca historię. – Gdy przyjechaliśmy do pewnego wypadku, nawet nie zaskoczył nas fakt, że ofiara nie ma na nogach butów. Szokujące było to, że stały one równiutko na podłodze samochodu przed fotelem kierowcy – mówił.

"To mit i zabobon"

Inne zdanie ma ratownik medyczny Piotr Jagodowski, który w rozmowie z naTemat tłumaczył, że myślenie, że buty spadające podczas wypadków zwiastują zgon, to zwykły mit lub przesąd

 – Ta sytuacja jest dość mało wysublimowaną (nazwijmy to) metodą, którą niektórzy świadkowie kierują się przy ocenie stanu poszkodowanego – tłumaczył.

– Jeśli człowiek ma je bardzo mocno "przymocowane", powiedzmy solidnie zasznurowane buty trekkingowe za kostkę, to niezależnie od tego, jaką siłą zadziałamy, to nie spadną – twierdził.

Wytłumaczyć ten przypadek może reakcja bezwładnego ciała na siłę uderzenia. Po śmierci następuje zwiotczenie, rozluźnienie mięśni, a to może spowodować, że po silnym zderzeniu buty same się zsuwają, bowiem często są najcięższą częścią ubioru. Należy pamiętać o tym, że zawsze należy wezwać pomoc.

Jak przekazał Piotr Jagodowski, w przypadku, jeśli miejsce będzie względnie bezpiecznie, a poszkodowany nieprzytomny, wówczas staramy się działać według tzw. schematu cABC. Ratownik wyjaśnił, co oznacza ten skrót.

C (control bleeding) – tamujemy masywne krwotoki;

A – udrażniamy drogi oddechowe - optymalnie nie ingerując w odcinek szyjny kręgosłupa np. rękoczynem wysunięcia żuchwy (kiedyś eponimicznie nazywanym rękoczynem Esmarcha).

B (breathing) – przez max 10 sekund dokonujemy kontroli oddechu – jeżeli nie czujemy przynajmniej 2 prawidłowych oddechów, uciskamy klatkę piersiową, zapewniając

C (circulation) – krążenie krwi, co przyczynia się do zahamowania procesu obumierania mózgu, który występuje u osoby z nagłym zatrzymaniem krążenia, bez prowadzonych działań ratowniczych.

Najpierw wzywamy jednak służby pod numerem 112 lub 999.