Co za zdziczenie w Lublinie. Para pijanych patusów pobiła go na ulicy, bo śmiał zwrócić uwagę

Bartosz Godziński
26 lutego 2024, 15:13 • 1 minuta czytania
Niesamowity popis chamstwa w Lublinie. Strażnik miejski wracał z pracy i zauważył na światłach, że w oponie opla stojącego przed nim brakuje powietrza. Postanowił zwrócić uwagę podróżującym. Najpierw z samochodu wyskoczyła agresywna kobieta, a potem jej totalnie pijany chłopak i zaczęli go bić. Strażnik trafił do szpitala. Parze grozi 5 lat więzienia.
Lublin. Para zaatakowała strażnika na środku ulicy, bo zwrócił im uwagę Fot. www.policja.pl
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Bójka miała miejsce w zeszły czwartek na ul. Lubelskiego Lipca 80 w Lublinie. Strażnik wracał ze służby i miał dobre intencje - po prostu zwrócił parze uwagę, że w ten sposób mogą zniszczyć felgę w aucie.


"To nie spodobało się pasażerce opla, która jako pierwsza wyszła z samochodu i zaczęła uderzać mężczyznę po całym ciele. Po chwili dołączył do niej 28-letni kierujący" – czytamy na stronie policji.

Agresywna para pobiła strażnika, bo zwrócił im uwagę. Bulwersujące wideo z Lublina

Strażnik wyczuł, że cuchnie od nich alkoholem, więc chciał uniemożliwić im dalszą jazdę. Sytuacja przerodziła się w regularną bijatykę, co zostało uchwycone na kamerze monitoringu.

Całą sytuację widział przejeżdzający obok mężczyzna, który zatrzymał się i wezwał patrol Policji. Okazało się, że 28-letni kierujący oplem miał blisko 2,5 promila alkoholu w organizmie. Agresywna para została zatrzymana i osadzona w policyjnym areszcie. Pobity strażnik z obrażeniami ciała trafił do szpitala, gdzie została udzielona mu pomoc medyczna.Policja

26-letnia kobieta odpowie nie tylko za udział w pobiciu, ale i groźby karalne, naruszenie nietykalności, znieważenie policjanta, który przyjechał na miejsce zdarzenia, a także za "wywieranie wpływu na podejmowane przez mundurowych czynności".

28-letni kierowca też odpowie za pobicie oraz za kierowanie autem po pijanemu. Oboje już wcześniej byli notowani przez policję "za przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu". Za czwartkową "akcję" grozi im nawet 5 lat więzienia.